Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki - scena z "Nocy i dni" - (zdjęcie fotosisty udostępnione przez reż. Jerzego Antczaka)
Jadwiga Barańska i Jerzy Bińczycki - scena z "Nocy i dni" - (zdjęcie fotosisty udostępnione przez reż. Jerzego Antczaka)
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
2514
BLOG

Jadwiga Barańska i Jerzy Antczak - Diamentowe Lwy!

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 6

Dwa etapy plebiscytu czterdziestolecia Festiwalu Filmowego w Gdyni w 2015 roku wyłoniły Laureatów Diamentowych Lwów. Wygrały z wielką przewagą: "Noce i dnie" Jerzego Antczaka - w kategorii Najlepszy Film; także - Jadwiga Barańska w kategorii Najlepsza Aktorka oraz Janusz Gajos - Najlepszy Aktor 40.-lecia !!!

Drogi, Kochany Panie Jerzy,

Pisałem, że jestem emocjonalny.... I ja w życiu spotkałem taką Barbarę Niechcic, którą kongenialnie zagrała Pana żona. W powieści Marii Dąbrowskiej - ta postać jest dość blada, ale kreacja Jadwigi Barańskiej - "ścięła mnie z nóg". Oczywiście...., rozróżniam arcydzieło, które Pan stworzył od rzeczywistości... Jednak... - zbyt mocno jestem utożsamiony z Bogumiłem Niechcicem. Zakochał się w Barbarze i to był jakby szczyt jego marzeń. A nie za bardzo był świadom faktu, że Barbara wyszła za niego z rozsądku, nie zaś... z Miłości. Stąd - powtórzę: bardzo utożsamiony z cierpieniami Bogumiła - miałem i mam… "żal i pretensje"… do Barbary, że tak się z nim obchodziła. Był dla niej "mniejszym złem" niż samotność starej panny...

Zakochana wciąż w Tolibowskim - jak gdyby "odgrywała się" na Bogumile za zawiedzioną Miłość. Wciąż obrażała się na niego, traktowała z wyższością, "jako chłopa", bardzo często robiła mu awantury, sekowała..., nawet - wstydziła się go przed przyjaciółmi z miasta.... LEDWIE:  "pozwalała się kochać"....

I ja miałem taką sytuację w życiu..... Oczywiście, w znacznie mniej barwnych dekoracjach...

Barbara nie była w stanie ogarnąć Dobroci i Miłości Bogumiła, jego poświęcenia i pracy – ponad siły - jako plenipotenta cudzego majątku. Do tego wszystkiego - Bogumił był naiwny, niczym dziecko, i zapłacił za to najwyższą cenę, do końca nie pojmując, że tyle podłości na świecie, a jego oddanie żonie oraz by doprowadzić do rozkwitu - nie swój w końcu - majątek, nie zostało DOCENIONE. Bogumił został doceniony dopiero po śmierci...  Ale cóż to za pociecha...

I od tego powinienem zacząć...

Najserdeczniej pozdrawiam

Marek jr.

*   *   *

Niezwykle utalentowana Artystka - Jadwiga Barańska ur. 21 października 1935 w Łodzi – wybitna polska aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna, scenarzystka; żona wybitnego reżysera: Jerzego Antczaka.

W 1958 ukończyła studia na PWST w Łodzi. Swoje pierwsze kroki sceniczne stawiała na deskach Teatru Klasycznego w latach 1959-1966. Następnie grała w Teatrze Polskim w Warszawie do 1972. Odniosła wielki sukces jako aktorka filmowa, występując głównie w filmach męża, Jerzego Antczaka. Największą sławę przyniosła jej fenomenalna kreacja, rola Barbary Niechcic w adaptacji powieści „Noce i dnie” Marii Dąbrowskiej, jak również w kreacji tytułowej w filmie „Hrabina Cosel”.

Jadwiga Barańska jest również aktorką Teatru Telewizji. Grała w nim Siostrę Marię w „Chłopcach” Stanisława Grochowiaka (reż. Tadeusz Jaworski; 1966) oraz Mademoiselle w „Asmodeuszu” François Mauriaca (reż. Jan Bratkowski, 1968) oraz inne znaczące i wyróżniające się role.

W 1978 roku wraz z mężem wyemigrowała do USA, skąd powróciła do Polski na początku lat 90. Pobyt ten zaowocował filmem Jerzego Antczaka „Dama Kameliowa” w 1994 r. według scenariusza Jadwigi Barańskiej oraz dwoma spektaklami teatru TV „Cezar i Pompejusz” i „Ścieżki chwały” - również w reżyserii Jerzego Antczaka.

W roku 2000 Jerzy Antczak przystąpił wraz z żoną do realizacji długo przygotowywanego filmu o związku Fryderyka Chopina i słynnej francuskiej pisarki George Sand – „Chopin”. Pragnienie miłości, którego premiera odbyła się w 2002. Jadwiga Barańska jest współautorką scenariusza, współreżyserem filmu, zagrała również rolę matki Chopina.

Jadwiga Barańska, jedna z najbardziej cenionych i lubianych polskich aktorek, niezapomniana Barbara Niechcic z ekranizacji "Nocy i dni” ukończyła studia w łódzkiej Szkole Filmowej. Karierę aktorską rozpoczynała na scenach teatrów warszawskich - Klasycznego (1959-1966) i Polskiego (1966-72). W Klasycznym zagrała m.in. Hesię w "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej w reż. Jadwigi Chojnickiej i Celię Pope w "Kapeluszu pełnym deszczu" Michaela Vincente Gazzo w reż. Bohdana Poręby; w Polskim - m.in. Magdę w "Bliskim nieznajomym" Aleksandra Ścibora-Rylskiego w reż. Joanny Koenig.

Ma w dorobku wiele znakomitych ról w Teatrze Telewizji, jak Lavinia w "Żałoba przystoi Elektrze" Eugenie O'Neilla w reż. Jerzego Antczaka (1965), Joanna w "Skowronku" Antczaka (1966) czy Mademoiselle w "Asmodeuszu" Francois Mauriaca w reż. Jana Bratkowskiego (1968). Swoje najsłynniejsze kreacje filmowe Jadwiga Barańska stworzyła w filmach męża, Jerzego Antczaka - w "Hrabinie Cosel" (1968), gdzie zagrała tytułową bohaterkę, oraz w nominowanych do Oscara "Nocach i dniach" (1975) - jako Barbara, u boku Jerzego Bińczyckiego, który wcielił się w Bogumiła Niechcica.

Za rolę Barbary Niechcic Barańska otrzymała Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie. Podbiła ponadto, na całe lata, serca polskiej publiczności.

W 1975 roku została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi z okazji 30-lecia kinematografii w Polsce Ludowej, a w 2008 roku - Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Dorobek aktorski Jadwigi Barańskiej być może nie jest ogromny, ale za to jej kreacje wpisały się na trwałe w pamięć widzów…

PRZYPOMNIJMY NIEZWYKLE TRUDNĄ DO ZAGRANIA ROLĘ BARBARY NIECHCIC Z „NOCY I DNI”:

Barbara to główna bohaterka powieści Marii Dąbrowskiej pt. "Noce i dni"; jest wrażliwą, delikatną, filigranową córką Adama i Jadwigi Ostrzeńskich. Reprezentuje klasę średniozamożnej, zubożałej szlachty ziemiańskiej. Po śmierci ojca, matka nie rezygnuje z dalszego kształcenia córki. Jednak marzenia o studiach porzuca Barbara z powodu zawodu miłosnego ze strony Józefa Tolibowskiego, wyjeżdża do stolicy, by uczestniczyć w kursie krawiectwa. Nie kończy go z przyczyn finansowych, ostatecznie osiada jako nauczycielka na pensji.

Na wieczorku towarzyskim u Ładów widzimy Barbarę, która zwraca uwagę mężczyzn... Podczas tego spotkania pierwszy raz widzi Bogumiła, którego poślubi, jednak nie z miłości, a - rozsądku… Odczuwa ona już presję staropanieństwa społeczną i… niejako  wewnętrzną. Pragnie również zrewanżować się Tolibowskiemu za zdradę z przeszłości. Barbara nigdy bowiem, nawet będąc mężatką, nie zapomniała o tamtej pierwszej wielkiej Miłości!.. Nieraz porównuje ona Bogumiła do pierwszego kochanka, nie potrafi przestać pytać: "Czemu takim nie okazał się tamten, którego kochałam przez osiem lat?..."

Barbara ma bardzo bogatą osobowość, jest wrażliwa, uczuciowa, ale też skłonna do filozoficznej refleksji nad sensem życia i śmierci: "Cóż stąd, że umieramy? Życia wciąż jest tak dużo. Wszystko mija, a nic się, nic się nie zmienia… Po złotym tle wciąż płyną szare obłoki...  o, jak mnie ta myśl uspokaja..." Jest przy tym wyjątkowym połączeniem swoistego idealizmu i pragmatyzmu, wymagając od siebie jednocześnie spełnienia wszystkich przypisanych w tamtej epoce kobiecie ról społecznych - matki, gospodyni, żony, ale też i kobiety wykształconej.

W konsekwencji żyła ona w poczuciu ciągłego braku satysfakcji i BRAKU SPEŁNIENIA…; nie zrealizowana, i niezaspokojona: "I tak kłębiło się wszystko: dzieci, konfitury, powieści, artykuły, wiele artykułów, czyjeś oświadczyny, sukcesy gospodarskie, moralne, towarzyskie, losy najrozmaitsze, a wszystkie jakby dla niej stworzone, bo biedny człowiek, jeśli nawet nie potrafi dobrze przeżyć jednego życia, chciałby ich przeżyć choć z dziesięć… Ambicje rosły w długie, nie zajęte godziny, a w końcu stawały się tak nienasycone, że pani Barbara przestawała się czuć w możności zaspokojenia choćby jednej"(...)

Jest szczerą osobą, często jednak nieopanowaną i impulsywną. Wybuchom wściekłości towarzyszą często cierpkie słowa, jednak zawsze Barbara za nie przeprasza. Emocje, które kłębią się w niej muszą znaleźć tę właśnie gwałtowna drogę ujścia – po prostu… : taką ma naturę.

Zdecydowanie Maria Dąbrowska w swej powieści stworzyła postać kobiety niejednoznacznej, kobiety, która jednocześnie wzbudza w nas sympatię - za szczerość, ambicję i antypatię - za grymas wiecznego niezadowolenia, wybuchowość i wieczny brak DOCENY  realnego, zakochanego w niej „po uszy” męża – Bogumiła…

Trudno zatem ocenić Czytelnikowi postępowanie Barbary. Jednak w powieści współczesnej nie chodzi o stworzenie typów, za pomocą których gani się lub aprobuje pewne postawy życiowe, lecz o wykreowanie możliwie najbardziej podobnych nam charakterów - zmiennych, niejednoznacznych, skomplikowanych, kontrowersyjnych. Barbara należy zapewne do takich postaci i dlatego "Noce i dni" należy uznać za wielki sukces polskiej powieści, którą wręcz kongenialnie przeniósł na ekran – JERZY ANTCZAK, a tę trudną rolę Barbary Niechcic zagrała – Jego niezwykle utalentowana żona – JADWIGA BARAŃSKA.

BOGUMIŁ - /w tej roli fenomenalny Jerzy Bińczycki/ wręcz przeciwnie -- akceptuje życie bez większych zastrzeżeń, pogodził się on z jego naturą, nie zadaje sobie niepotrzebnych pytań. Był on typowym stoikiem: nie oczekiwał zbyt wiele, nie czuł rozczarowania, przyjmując tyle, ile świat mu dawał. Barbarę kochał, choć chyba jej nie rozumiał, i "cierpliwie czekał z tą bezrozumną nadzieją ciężko zakochanych, co jest tak niewyczerpana, że przecież doczekuje się czasem jakiej takiej pociechy", gdy żona miała napady złości i gniewu…

Kochał w sposób ewangelicki, jakby recytował sobie słowa św. Pawła o tym, że prawdziwa miłość: cierpliwa jest, łaskawa jest (...) nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli z prawdą..."

Maria Dąbrowska opisała z pozoru tylko losy jednaj rodziny Niechciców - w gruncie rzeczy dokonała czegoś o znacznie bardziej uniwersalnym charakterze: opowiedziała historię o ludziach - i takich, którzy poszukiwali sensu życia i takich, którzy szczęśliwie, choć nie bez wysiłku go odnaleźli.

Ale żeby posiąść tę wiedzę, trzeba by mieć nie wiem ile czasu i nie wiem jaką spokojną głowę. Człowiek nie może bez wytchnienia załatwiać powszednich czynności i jednocześnie zagłębiać się w jakieś rzeczy wiekuiste i ponadczasowe... Więc może nie pozostaje nic innego, jak starać się uwierzyć, że w tym powszednim krzątaniu są też jakieś rzeczy wiekuiste, powszechne… Jakiś cel i sens naszego istnienia, naszego życia...

---------------------------------------------------------------------------------

JERZY ANTCZAK - jest ciepłym kochanym Kresowiakiem… Urodził się przecież we Włodzimierzu Wołyńskim (obecnie, niestety, Ukraina). Po wojnie, w 1949 r., ukończył gimnazjum w Opolu. Następnie podjął studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Po studiach pracował w łódzkim Teatrze Powszechnym - początkowo jako aktor, potem także jako reżyser.

W 1957 r. współtworzył w Łodzi Teatr 7.15, został jego dyrektorem. Rok później otrzymał angaż do łódzkiego Teatru Nowego, gdzie występował jako aktor oraz reżyserował, asystując Kazimierzowi Dejmkowi.

W 1963 r. Jerzy Antczak przeniósł się z Łodzi do Warszawy, gdzie do 1975 r. pełnił funkcję naczelnego reżysera Teatru Telewizji. Dla Teatru Telewizji zrealizował ok. 130 spektakli, między innymi – słynnego już : "Kordiana" Juliusza Słowackiego (1963), "Milczenie morza" Vercorsa (1964), "Pożegnanie z Marią" Tadeusza Borowskiego (1966), "Skowronka" Jeana Anouilha (1966), "Notes" Zdzisława Skowrońskiego (1968), "Epilog norymberski" - według własnego scenariusza (1969), "Ścieżki chwały" Humphreya Cobba (1996).

Jednym z pierwszych filmów, które wyreżyserował, był "Wystrzał" z 1965 roku z Ignacym Gogolewskim, Boguszem Bilewskim i Igorem Śmiałowskim w obsadzie. Kolejne to "Mistrz" (1966, uhonorowany nagrodą Prix Italia na Międzynarodowym Festiwalu Twórczości Radiowej i Telewizyjnej w Palermo), "Hrabina Cosel" (1968, film oraz serial telewizyjny), w której główną rolę genialnie wykreowała Jadwiga Barańska i "Epilog norymberski" (1970, filmowa wersja widowiska telewizyjnego).

W 1975 r. odbyła się premiera najsłynniejszego filmowego dzieła w dorobku Jerzego Antczaka -- "Nocy i dni", ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej z rewelacyjnymi głównymi rolami Jadwigi Barańskiej i Jerzego Bińczyckiego oraz niezapomnianą muzyką Waldemara Kazaneckiego.

Obraz otrzymał nominację do Oscara i Grand Prix na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku (od 1987 r. festiwal ten odbywa się w Gdyni). Jadwigę Barańską za rolę Barbary Niechcic uhonorowano Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie. Jerzemu Bińczyckiemu przyznano z kolei nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską na festiwalu w Gdańsku.

Reżyser "Nocy i dni" opowiada w w swej książce „Noce i dni mojego życia” - wiele ciekawych historii związanych z kilkuletnią pracą nad tym filmem i z przygotowaniami do jego realizacji. Gdy rozpoczął kompletowanie obsady, do roli Bogumiła Niechcica - wybrał aktora krakowskiego Starego Teatru Jerzego Bińczyckiego. "Zachwycił mnie. Nie tylko talentem aktorskim, ale również warunkami zewnętrznymi" - napisał w książce reżyser.

Jerzy Bińczycki do jego propozycji podszedł jednak z wielką rezerwą.... "Panie reżyserze, ja się do filmu nie nadaję. Wszystkie próbne zdjęcia spaliłem. Uchwalono, że jestem „niefilmowy”…" - cytuje aktora Jerzy Antczak.

Aktor, zwany przez przyjaciół BINIEM…, ostatecznie zgodził się przyjąć rolę. "Z doklejoną brodą, która wydłużyła mu twarz, prezentował się wspaniale. Kiedy postawiłem Jadzię i Binia blisko siebie, nie miałem wątpliwości. On - wielki, rosły. Ona - drobna, kobieca. Mam Bogumiła i Barbarę" - wspomina reżyser "Nocy i dni".

* * * * * *

Mimo że Jerzy Antczak zdecydował się osiąść w Stanach Zjednoczonych - gdzie jest cenionym wykładowcą reżyserii, profesorem na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) - co jakiś czas przyjeżdża do Polski. Owocem tych wizyt stały się filmy "Dama Kameliowa" z 1994 r. i "Chopin. Pragnienie miłości" z 2002 r.

-------------------------------------------------------------------------------------

Zacytujmy znamienny fragment rozmowy z JERZYM ANTCZAKIEM, z miesięcznika „GALA”:

-- Panie Jerzy, noce czy dnie?

JERZY ANTCZAK: -- I noce, i dnie, proszę pana. W życiu reżysera nie można powiedzieć, że coś jest nocą czy dniem. Czasami w ciągu dnia człowiek śpi, odsypia, a w ciągu nocy pracuje. Noc i dzień się zacierają. Życie jest snem i my właściwie nie wiemy, czy śnimy, czy nie. To jest piękne.

-- Usłyszałem kiedyś: „Antczak – reżyser jednego filmu”.

JERZY ANTCZAK: -- To jest wielkie szczęście dla twórcy, jeżeli coś takiego się zdarzy. Już od momentu, kiedy ten film kształtował się na stole montażowym, a nawet w czasie jego kręcenia, wiedziałem, że rodzi się coś znaczącego. Zdawałem sobie sprawę, że proza Dąbrowskiej jest nieprzekładalna na język kina, ale mimo to podjąłem się dzieła odrzuconego przez wielu reżyserów i przeklętego przez młodych ludzi w szkole. I okazało się, że ta proza, która w czytaniu była oporna, na ekranie nagle rozkwitała. Stawało się to dzięki aktorom. Całe moje życie to było stawianie na aktorów, którzy są moim sercem, moją duszą, moją myślą. Trzeba mieć przy tym szczęście. Bo gdybym go nie miał, to nie spotkałbym Barańskiej i Bińczyckiego. Nie mówiąc o pozostałych z plejady... W ,,Nocach i dniach” zagrała cała polska śmietanka. Dziś mówimy, że 500 tysięcy widzów, milion, dwa miliony to jest wielki sukces. A te 22 miliony na ,,Nocach i dniach” to była rzecz niebywała. To się zdarza raz na wiek. I ten pochód filmu przez świat. Nominacja do Oscara, Srebrny Niedźwiedź dla Jadwigi.

-- Czy dzisiaj ktokolwiek zwróciłby uwagę na taki film jak ,,Noce i dnie”? Teraźniejszość jest ciągłą gonitwą – za pieniędzmi, pracą itd.

JERZY ANTCZAK: -- Powiedz, Jadziu...

JADWIGA BARAŃSKA: -- Bardzo trudno na to odpowiedzieć, bo dziś w Polsce nie ma ciągłości kulturowej. W formacie 70 mm powstało na świecie zaledwie 50 obrazów. Po 30 latach Amerykańska Akademia Filmowa wybrała 10 najlepszych. Jedynym filmem z Europy na tej liście były ,,Noce i dnie”. I o tym nikt tutaj nie mówił. Przeszło to bez echa...

JERZY ANTCZAK: -- ,,Noce i dnie” weszły do krwiobiegu, zostały nobilitowane przez czas. Sądzę, Jadziu, że dzisiaj, nawet gdyby stworzyć arcydzieło, to nie uzyska się takiej oglądalności...

JADWIGA BARAŃSKA: -- Nie było wtedy konkurencji technicznej. Inna była również ludzka wrażliwość...

JERZY ANTCZAK: -- Obawiam się, że masz całkowitą rację. Dzisiaj komputeryzacja i globalizacja rozpędziły się i wiele spraw zatarły. A także przyśpieszyły wszystko, również filmowy montaż i nasze myślenie.

-- Pisze pan w książce, że po ,,Nocach i dniach” przestały dzwonić telefony, stracił pan busolę. Co się stało?

JERZY ANTCZAK: -- Komuś przeszkadzał ten film. Zmuszono mnie po nim, żebym wrócił do Teatru Telewizji jako dyrektor. Popełniłem najstraszniejszy błąd, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, bo już kiedyś pełniłem tę funkcję. Zmieniły się czasy i przyszedł inny człowiek do telewizji z planem niszczenia tego, co jest polskie, tego, co jest wartością. ,,Noce i dnie” zjawiły się w momencie ruchów, kiedy czasy Gierka zaczęły pękać. Ten film odpowiada na pytanie, czym jest rodzina, godność. To przeszkadzało. Oczywiście pan Janusz Wilhelmi (wiceminister kultury w latach 1976–80 – przyp. red.) rozmontował wszystko. To był początek mojej korozji, niszczenia mnie.

-- Nie dostawał pan propozycji?

JERZY ANTCZAK: -- Zero, absolutnie. Ten film jakby zakorkował butelkę...

-- Dlatego wyjechaliście z Polski?

JERZY ANTCZAK: -- Na to pytanie odpowiadam wyczerpująco w mojej książce.

-- W USA nie nakręcił pan żadnego filmu. Dlaczego?

JERZY ANTCZAK: -- Z trzech powodów: po pierwsze, brak szczęścia, po drugie, brak szczęścia, a po trzecie, bezbrzeżna głupota. A szanse miałem. Pierwsza, kiedy zaproponowano mi film o Indianach. Ja, kartofel z Wołynia, powiedziałem wtedy Amerykaninowi, który mi to zaproponował, że jest wielu lepszych reżyserów, którzy mogą zrobić film w... 21 dni. Druga możliwość: mogłem zaistnieć w filmie ,,Mistrz”, który mogłem wyreżyserować, a jedną z głównych ról miał zagrać Rod Steiger...

JADWIGA BARAŃSKA: -- To ten, który w „Doktorze Żywago” wcielił się w starego kochanka.

JERZY ANTCZAK: -- Niestety, spalił mu się dom. I Bóg powiedział tak: „Jureczku, nie będziesz robił amerykańskiego kina...”. Wtedy wygrałem konkurs na profesurę i stała się rzecz piękna. Uczę na prestiżowej amerykańskiej uczelni, w szkole filmowej, którą w pewnym sensie sam zakładałem, bo wcześniej był to departament filmowy. Robię to już 25 lat. Mam wspaniałych studentów. Muszę o tym powiedzieć, bo to są oscarowcy! Czy może być większa radość, niż widzieć swojego studenta ze statuetką? Widocznie Bóg tak zarządził, żebym to, co dostałem, teraz oddawał innym.

*  *  * 

Gdy w połowie lat 70. za namową żony, aktorki Jadwigi Barańskiej, Jerzy Antczak podjął się ekranizacji "Nocy i dni", nikt nie wierzył w powodzenie tego projektu... Zwłaszcza że do pomysłu reżyser musiał namówić niechętną mu komisję scenariuszową. Na szczęście decydentów przekonała argumentacja Jerzego Kawalerowicza: -- Pozwólcie Antczakowi się rozłożyć… Już do końca życia będziecie go mieli z głowy!... (Sic!!!)

PO RAZ KOLEJNY OKAZUJE SIĘ, ŻE TO SAMO ŻYCIE – PISZE NAJLEPSZE SCENARIUSZE…

A my dziękujemy tej niezwykłej, twórczej parze - Jadwidze Barańskiej i Jerzemu Antczakowi - za wzruszenia, jakie nam dostarczali i nadal - dostarczają, jakimi nas ubogacają kulturalnie i duchowo!

Marek Różycki jr.

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Jadwiga Barańska, jako Barbara Niechcic w "Nocach i dniach" (zdjęcie z planu fotosisty udostępnione przez reż. Jerzego Antczaka)
Jadwiga Barańska, jako Barbara Niechcic w "Nocach i dniach" (zdjęcie z planu fotosisty udostępnione przez reż. Jerzego Antczaka) Jadwiga Barańska z Jerzym Antczakiem (zdjęcie z archiwum rodzinnego udostępnione przez Jerzego Antczaka)

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura