Marek Różycki jr Marek Różycki jr
9839
BLOG

Codzienność Mistrza...

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 14

Talent jest często wadą charakteru. -- Karl Kraus

Wersja pierwsza

      W poszukiwaniu autorytetów człowiek gotów zajść na sam koniec świata i wcale mu nie za daleko. Ja na ten przykład odwiedzam poetę z drugiego piętra - druga klatka na lewo. Jest to dusza nadwrażliwa, trapiona wzniosłym niezadowoleniem. Osobowość nieprzeciętna. Genialny umysł do towarzystwa.

      Gdzie mnie do Niego z moja nędza losu, ubóstwem przeżyć, ciasnotą marzeń i małostkowością cierpień! A jednak ciągnie mnie do tego człowieka skazanego na swoja piękną „walkę z szatanem”. Wcale nie ukrywam, że liczę na literaturę. To znaczy, że będzie u mnie górą, że wygra z pokusami pijaństwa, rozpusty, i wszystkich innych grzechów głównych. O te drobne już nie stoję. Tak więc i ja - od wielkiego dzwonu - przebywam w niebie wysokich abstrakcji odwiedzając Twórcę.

      -- Co u pana słychać, Mistrzu? -- Człowiek w kaftanie myśli z nieodłącznym opiekunem -- wesołym /?/ sanitariuszem spojrzał na mnie niczym Ofelia w scenie szaleństwa. -- Jakże ci zazdroszczę -- kontynuowałem -- że twoja dusza artysty wyje do gwiazd na zew geniuszu!

      -- Widziałeś - pokazał na książkę - to o mnie jest napisane. Ooo, tu... -- pokazał palcem stronę.

     -- Cóż w tym dziwnego - odrzekłem. -- Nie pierwszy i nie ostatni raz recenzują, interpretują, analizują twoje dzieła.

      -- Nie rozumiesz mnie... Nie o to tu chodzi...! Posłuchaj - rzekł z błyskiem w oku - piszą o twórczej roli stanów dezintegracyjnych, a mówiąc prościej: o wzmożonej pobudliwości intelektualnej i emocjonalnej, stanach lękowych, obsesjach, nerwicach, psychonerwicach..., nawet o schizofrenii…

      -- Tak, tak, wiem to nie od dziś -- skwapliwie przytaknąłem -- że stany te wpływają pozytywnie na twórczy rozwój osobowości, wzbogacają jednostkę i czynią ja nieprzeciętną. Wielokrotnie mówił o tym Czesław Niemen, Wojciech Młynarski, Marek Grechuta czy Grzegorz Turnau i wielu, wielu innych.

      -- O ja nieszczęsny... -- jęknął Mistrz. -- Co ja zawiniłem Stwórcy, że tak ciężko mnie doświadcza. Za co, pytam, za co pokarał mnie i powołał do życia wśród piszących?...

      -- Czy jest to fragment kwestii z twojej nowej książki...? -- spytałem z zainteresowaniem.

      -- Idioto! - wybuchnął poeta. -- Tu jest czarno na białym, tak sobie, ot po prostu, opisane moje cierpienie!

       -- Ależ wiem, przecież wiem, że cierpisz za miliony. Aż taki głupi nie jestem -- odparłem nieco rozżalony.

      -- Jestem chory... -- wyszeptał Mistrz i osunął się w fotelu.

      -- Piękna to choroba - mówiłem z tkliwością, jak dziecku. -- Gdybyś był taki, jak my wszyscy - to nie tworzyłbyś, nie pisał tych pięknych utworów, tomików, poetyckich, powieści - powiedziałem z przekonaniem.

      -- Czy ty w ogóle wiesz co mówisz -- z rezygnacją w głosie Mistrz próbował nawiązać ze mną kontakt myślowy. -- Ty nie masz stanów lękowych, obsesji, nerwic, natręctw. Tak, ty tego nie masz...

      -- ???

      -- Od tygodni nie tworzę, bo rzuca się na mnie mój stareńki laptop złowieszczo szczerząc klawisze...

      -- ?!?

      -- Od tygodni nie mogę zasnąć, bo mam taka gonitwę myśli - tak te myśli gonią i gonią, wciąż gonią i gonią, że nie mogę żadnej złapać... -- Zaszlochał. -- I ty śmiesz mówić o pozytywnym wpływie tej paranoi na twórczy rozwój osobowości!

      Wyszedłem cicho, na palcach utwierdzony w przekonaniu, że Mistrz tworzy, a i ja poczułem się z lekka dowartościowany obcując tych kilka chwil z namaszczonym.

----------------------------------------------------

Wersja II

NA SPADOCHRONIE IDEI

"Żeby pisarze mogli rozwinąć skrzydła, muszą mieć swobodę korzystania z piór.” -- St. Jerzy Lec

      -- Co u pana słychać, Mistrzu? - Człowiek w kaftanie myśli z nieodłącznym opiekunem - wesołym (?) sanitariuszem spojrzał na mnie niczym Ofelia w scenie szaleństwa:

-- ...ludzie są groźni

obdarzeni niezwykłymi siłami

odczytują myśli

działają różnymi promieniami

tworzą tajemne spiski

podsłuchują

wydają na odległość rozkazy

osądzają

wciąż patrzą i obserwują

znają każdą najskrytszą myśl

którą wypaczą na własną modłę

oszkalują, splugawią

najmniejszy odruch zaufania

jest zgubny

rzeczywistość pęka

szczelinami wciska się groza

gdzie jesteście bezpieczne systemy poglądów

przyzwyczajeń, norm i wartości

 

      -- No dobrze już, dobrze. Wiem przecież, że dusza artysty wyje do gwiazd na zew geniuszu. Ale skąd u ciebie te lęki obsesje? Przecież twoje książki idą jak woda. Masz uznanie, ba, nawet naśladowców! Trafiłeś do kanonu lektur. Jesteś czytany!

-- Widziałeś – rzekł z błyskiem w oku -

klienci

w sklepach z książkami

operują tymi zdumiewającymi porcjami

zatrzymanego czasu, przestrzeni, życia.

Kupują głosy zmarłych

myśli zmarłych

oczy zmarłych

uszy zmarłych

i wychodzą z tą znakomitą śmiercią

pod pachą

po to, żeby jej zaprzeczyć

w cudzie zmartwychwstania

między sztachnięciem się

łykiem wina

bluzgiem plotki

a przypadkowym komentarzem!


      -- Tak, Mistrzu, bywa, że jest to kiepska reanimacja. Musisz się z tym pogodzić! Tak powstaje najnowsza historia literatury, tworzona przez tych, którym nie dane jest prowadzić swojej walki z Szatanem.

Marr jr.

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura