Marek Różycki jr Marek Różycki jr
17047
BLOG

Dramat Franciszka Pieczki - legendarny aktor odszedł z teatru...

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 64

Legendarny aktor Franciszek Pieczka odszedł był z Teatru Powszechnego. Decyzja pana Franciszka związana jest z rządami nowego dyrektora placówki – Pawła Łysaka (50 l. i kto to w ogóle jest…!), który ponoć chce zrobić miejsce dla młodszego pokolenia aktorów... -- celebrytów...

Franciszek Pieczka co prawda sam odszedł był z teatru, lecz Jego decyzja miała związek z rządami nowego rządcy teatru, 'ekonoma', Pawła Łysaka, który podobno już w marcu ub. roku zapowiedział, że planuje zwolnienia, pozbawiając pracy starszych Mistrzów Aktorów, a robiąc miejsce młodszym...  Wśród aktorów, którzy mieli opuścić mury teatru, oprócz Franciszka Pieczki, znalazły się takie nazwiska, jak między innymi Kazimierz Kaczor i Joanna Żółkowska… !

Takich to właśnie dyrektorów teatrów powołał były już na szczęście minister kultury z PO, który awansował w nagrodę na europosła... -- BOGDAN ZDROJEWSKI..., który to z kulturą nigdy nic nie miał wspólnego... :( !!!

-- Przychodząc do Powszechnego, musiałem zagwarantować, że nie zburzę istniejącego tam modelu teatru. Ale okazało się, że taki teatr wymaga pieniędzy…, których miasto nie ma (Sic!) – podkreślał Łysak w jednym z wywiadów....

Pan Franciszek najwyraźniej miał dość całej tej żenującej sytuacji, gdyż zdecydował się zakończyć pracę w Teatrze Powszechnym.

– Odchodzę z teatru. To jest moja decyzja. Nie chcę być uciążliwy…, przeszkadzać… w planach ekonomicznych, finansowych, czy biznesowych...  – wyjaśnił Aktor w rozmowie z „Super Expressem” i dodał, że jest mu bardzo przykro…

– Mimo wszystko jest mi przykro, bo coś...  zrobiłem dla tego teatru. Przykro, że teatry traktowane są obecnie, jak fabryki, jak...  zakład oczyszczania miasta.(Sic!)

KILKA Z WYPOWIEDZI INTERNAUTÓW POD TĄ WIADOMOŚCIĄ :

~poltergeist : Pan Łysak, kumpel i pupil ministra kultury z PO, Bogdana Zdrojewskiego, strzelił sobie w kolano. Nie usuwa się aktorów, którzy są ikoną teatru czy filmu. Pan Łyska powinien byś szczęśliwy, że na deskach tego teatru grają takie gwiazdy teatru jak pan Franciszek Pieczka. Na ile trzeba być głupim bez wyobraźni dyrektorem aby pozbywać się aktorów, którzy są magnesem dla odwiedzających teatr. Pan Franciszek Pieczka zachował się niezwykle honorowo bo nie czekał na wypowiedzenie,  ale uprzedził zamiar „dyrektora” - tym samym pozbawił jego złośliwej satysfakcji. Dużo zdrowia panie Franciszku Pieczka. Pana role zawsze wspominam z sentymentem.

~Mysz~ : Po prostu Gość! Ale jeżeli ludziom blokuje się programy TV, gdzie mogliby obejrzeć słynnych Aktorów, a potem chcieliby ich obejrzeć na żywo, to MASAKRA POLSKIEJ KULTURY! Ludziska oglądają opery mydlane, durne seriale i taki efekt. Nigdy Wysoka Sztuka sama się „nie zapłaci i opłaci”. TO NIEWYMIERNE, bowiem nie liczy się jej na tony czy kilogramy. To wina tego chorego państwa, że nie dba o własną kulturę i wychowuje ciemniaków kulturowych. McDonald`s, wóda, fura, komóra i gołe baby, oto ideały dla Polaków w III RP !

~piotr ]\/] : Co za tępy prymitywny ku$%^as z tego „dyrektora” Łysaka. Teatr, sztuka to bez obrazy nie zakład kamieniarski czy firma budowlana. Tu nie trzeba prężyć muskułów czy targać worki na plecach. Jeśli zdrowie pozwala panu Franciszkowi grać - to powinno się go nosić za to na rękach. Ileż taki człowiek ma wspomnień, doświadczenia,  ileż przeżyć. Ileż może nauczyć młodych – niedoświadczonych!!! Wszystkiego dobrego dla pana Franciszka Pieczki.

~iskierka : Jak można pozbywać się aktorów takich jak pan Franciszek Pieczka i jemu podobnych, którzy są Mistrzami w zawodzie i bardzo lubianymi aktorami; mają wielki talent i doświadczenie, przyciągają widownię. Ja sama uwielbiam wprost renomowaną plejadę aktorską. Zgadzam się z poprzednimi wypowiedziami, i ja mam już dość Mroczków, Cichopków, Much i im podobnych….

~Hanka do ~iskierka : Chciałam napisać podobny komentarz, ale skoro już jest, tylko się dołączę. NIGDY nie pójdę do teatru na sztukę z amatorami. To było ostatnie miejsce dla Prawdziwych Artystów...

~Ewa : Znam to z autopsji. Przychodzi szczyl – dyrektor, skumplowany z ministrem kultury (choć 50 lat to nie taki szczyl) - ze spranym mózgiem i robi czystki. UKŁADY, KOLESIOSTWO, KUMPLOSTWO !!!... Tak się dzieje niestety wszędzie!!! W  zakładach pracy przede wszystkim. Żałosne, ale prawdziwe, szkoda ze taki gnój nie zdaje sobie sprawy że też sie zestarzeje.

~Anka : Pewnie pan dyrektor wymieni Kultowego Aktora na młodą celebrytkę lub celebryta bo tacy są dzisiaj w modzie a nie wykształceni aktorzy z dorobkiem. Panie Franciszku, chylę czoła i wielu lat w zdrowiu życzę.

~Clematis : Cenię Pana Franciszka, jako Aktora i Człowieka! Potworny  żal ze Tacy  muszą odejść - ludzie którzy coś znaczą w tym ,,światku,, a nazwisko obecnego dyrektora teatru nic mi nie mówi?!! Ludzie, skąd ci debile się biorą?!!!... DYREKTOR, AKTOR, PISARZ – ZYGMUNT HUBNER PRZEWRACA SIĘ W TRUMNIE…!!!

-----------------------------------------------------------------------------

Franciszek Pieczka(ur. 18 stycznia 1928 r.) – wybitny polski aktor teatralny i filmowy. Aktor urodził się i wychowywał w Godowie, wsi położonej w powiecie wodzisławskim na Górnym Śląsku. W Godowie grał na organach w miejscowym kościele i pracował na roli. Po II wojnie światowej studiował aktorstwo. Absolwent PWST w Warszawie (1954). Debiutował w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze. Potem przeniósł się do prowadzonego przez Krystynę Skuszankę, Teatru Ludowego w Nowej Hucie, gdzie występował w latach 1955-1964. Aktor Teatru Powszechnego w Warszawie.

To  jeden z Najbardziej Cenionych i Lubianych Polskich Aktorów; odtwórca ról w filmach "Żywot Mateusza" i "Austeria", niezapomniany Gustlik z serialu "Czterej pancerni i pies", pomimo 87. lat – nadal jest w świetnej formie! Przecież Danuta Szaflarska ma 101 lat i nadal zachwyca swymi kreacjami publiczność teatralną...

Od lat związany z Warszawą, jest Ślązakiem i "Ślązakiem pozostanie na zawsze" -- powtarza w wywiadach. -- Pochodzę ze Śląska. Mój ojciec pracował czterdzieści lat w kopalni. Miałem sześcioro rodzeństwa i byłem najmłodszy -- opowiadał w rozmowie z dziennikarką "Tele Tygodnia" w 2007 r.

-- Zgodnie z górniczą tradycją, w której idzie się śladami ojca, poszedłem pracować pod ziemię. Po roku zacząłem się uczyć w Uniwersyteckim Studium Przygotowawczym w Katowicach. Jego ukończenie dawało miejsce na każdej uczelni - poza szkołami artystycznymi - bez egzaminu. Zacząłem studia na Politechnice Gliwickiej, ale po miesiącu zrezygnowałem i pojechałem do Warszawy, aby się dostać do szkoły teatralnej - wspominał dalej.

-- To był początek lat pięćdziesiątych. Obowiązywały różne skierowania i nakazy. Aby zmienić kierunek studiów, potrzebna była zgoda ministerstwa. Byłem młody i przebojowy. Bez umawiania się wparowałem do gabinetu ministra i go przekonałem. Potem trzeba było zdać egzamin do szkoły teatralnej, a tu już zaczął się rok akademicki. Zdawałem go w prywatnym mieszkaniu Aleksandra Zelwerowicza, który wówczas był dziekanem wydziału aktorskiego i miał niepisane prawo przyjęcia dodatkowo jednego studenta. Dostałem się! Kiedy powiedziałem o tym w domu, posypały się na mnie wszystkie śląskie pierony... Bo inżynier to porządny zawód, a aktor - w pojęciu mego Ojca - będzie chodził głodny -- opowiadał Franciszek Pieczka.

O czym już wspomniałem -- Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 r. w miejscowości Godów na Górnym Śląsku. Dyplom Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie uzyskał w 1954 r. Pierwsze kroki jako aktor stawiał na scenach teatrów, m.in. Teatru Dolnośląskiego w Jeleniej Górze i Teatru Ludowego w Nowej Hucie.

Jednocześnie debiutował w filmie. W 1954 r. zagrał w "Pokoleniu" Andrzeja Wajdy, w 1960 r., fenomenalnej w "Matce Joannie od Aniołów" Jerzego Kawalerowicza, a w 1964 r. w wybitnym obrazie - "Rękopisie znalezionym w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa.

Prawdziwym przełomem był dla Pieczki rok 1966, gdy rozpoczęły się zdjęcia do serialu "Czterej pancerni i pies" (1966-1970). Jako Gustlik Jeleń, członek dzielnej załogi czołgu "Rudy", wspólnie z m.in. Januszem Gajosem, Włodzimierzem Pressem i Romanem Wilhelmim, zaskarbił sobie wielką sympatię polskich widzów, na całe dziesięciolecia. Kiedy w 1995 r. Telewizja Polska zorganizowała plebiscyt na najbardziej lubiany polski serial, pierwsze miejsce przypadło właśnie "Czterem pancernym...".

Pracując na planie serialu, Pieczka wystąpił jednocześnie w filmach Henryka Kluby - "Chudy i inni" (1966) i "Słońce wschodzi raz na dzień" (1967). Znakomite oceny zebrał za kreację w poetyckim "Żywocie Mateusza" Witolda Leszczyńskiego (1967), gdzie wykreował tragiczną postać nadwrażliwego mężczyzny o duszy dziecka.

W filmowym dorobku Pieczki są też kreacje m.in. w: "Perle w koronie" Kazimierza Kutza (1971), "Weselu" Andrzeja Wajdy (1972), "Chłopach" Jana Rybkowskiego (1973). Pieczka zagrał również pamiętne role starego Kiemlicza w "Potopie" Jerzego Hoffmana (1974) i fabrykanta Mullera w "Ziemi obiecanej" Wajdy (1974).

Wystąpił też m.in. w "Bliźnie" Krzysztofa Kieślowskiego (1976) i -- jako karczmarz Tag - w "Austerii" Jerzego Kawalerowicza (1982). W 1993 r. zagrał w "Jańciu Wodniku" Jana Jakuba Kolskiego, a w 2001 r. wcielił się w św. Piotra w ekranizacji "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza, której dokonał Kawalerowicz. W ostatnich latach publiczność ogląda Pieczkę w roli Stacha Japycza w świetnym serialu "RANCZO".

Franciszek Pieczka ma na koncie ponad 150. fenomenalnych kreacji filmowych, a – tych w teatrze, trudno doprawdy zliczyć…!

Wieloletni dyrektor Teatru Powszechnego, aktor, pisarz, mój kochany, mądry, mentor, Zygmunt Hubner (którego imię nosi Teatr Powszechny) – zawsze powtarzał, że podstawą w zawodzie Aktorskim jest hierarchia: Czeladnik – Rzemieślnik – Mistrz. Wraz z nowymi porządkami w III RP – nastały czasy, gdy o jakości naszej Kultury Narodowej „zaświadczają fałszywie” jeno Czeladnicy – żałośni celebryci…, beztalencia 'w układach', jakże pazerne jeno na zaszyty i kasę... :( !

 

PS.  A jeszcze blisko dwa lata temu -- podczas Benefisu Franciszka Pieczki – nic nie zapowiadało dramatu i upokorzeń, jakie spadły na głowę naszego Kochanego, Wybitnego Mistrza.

Z licznych wywiadów, jakich z okazji benefisu aktor udzielił, wyłania się człowiek spełniony, szczęśliwy i niezwykle SKROMNY. Najważniejsza jest dla niego rodzina, a praca to wielka Pasja, która wciąż daje Satysfakcję.

Organizatorem uroczystości były władze Godowa, śląskiej gminy, gdzie Franciszek Pieczka przyszedł na świat i, której jest honorowym obywatelem. Gmina z okazji święta swego honorowego obywatela wydała o nim książkę pod znamiennym tytułem: "Już niczego nie muszę, ale jeszcze wszystko mogę". To efekt rozmów, które przeprowadził z nim i spisał Dariusz Domański. W książce, która prowadzi nas przez następujące po sobie kolejne etapy życia Franciszka Pieczki, na uwagę zasługują przede wszystkim barwne wspomnienia jego znanych przyjaciół oraz wzruszające podziękowania.

Gdy w serialu "Czterej Pancerni i pies" Pieczka spotkał się z początkującym wówczas aktorem Januszem Gajosem, był już artystą o ugruntowanej pozycji. Mój Drogi Janusz Gajos, ongiś Przyjaciel,  w książce dziękuje Pieczce za wspólną pracę i przyjaźń.

"(...) Los sprawił, że przez siedemnaście lat dzieliliśmy jedna garderobę w Teatrze Powszechnym w Warszawie. (...) Chcę Ci się, drogi Franku pokłonić. Podziękować przy okazji Twoich urodzin za szczery uśmiech, silny, męski uścisk dłoni i za wspaniałą naturalność. Ściskam Cię mocno" -- napisał Janusz Gajos.

A Jan Jakub Kolski dodał: "Los dał mi możliwość spotkania kilku wybitnych osób i jednego Franciszka Pieczki".

Uroczystość swą obecnością, oprócz jubilata i jego rodziny, uświetnili m.in. Wiesław Gołas, Barbara Krafftówna, Anna Milewska, Olgierd Łukaszewicz, Kazimierz Kaczor, Witold Pyrkosz, Marian Dziędziel, Robert Gliński, a dla jubilata zaśpiewali między innymi: Zbigniew Wodecki oraz Zespól Pieśni i Tańca Śląsk.

Dziennikarzowi PAP Life Franciszek Pieczka powiedział był: "-- Cieszę się z powodu dzisiejszej uroczystości, jestem nią zaszczycony i wzruszony, ale też i troszeczkę zaniepokojony. Gdy zaczyna się celebrować różne benefisy, to już znaczy, że inni postrzegają, że artysta się kończy. (Sic!!!) A mnie się wydaje, że po osiemdziesiątce ma się szersze perspektywy. Ja już niczego nie muszę, ale ja jeszcze wszystko mogę" -- powiedział Franciszek Pieczka.

NO I WYKRAKAŁ BYŁ...!  :'(

Gustliku kochany, załaduj "Rudego" - "pancernym rozpryskowym" i wyceluj w to jakże żałosne ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego (tylko z nazwy!), któremu hańbę przynoszą kolejni ministrowie z łapanki partyjnej. A szczególnie – Bogdan Zdrojewski z PO, który już zdążył awansować… na EUROPOSŁA z wielkim uposażeniem godnym największych Ignorantów i  Szkodników Sprawy Polskiej: Tożsamości Narodowej !

Za to Mistrzowie Scen Polskich czy wybitni pisarze, poeci, dramaturdzy, wokaliści - ludzie kultury – głodują na 680 – 1200 złotowych emeryturach !

Nadmieniam, że na żałosne "akwedukty" i inne duperele Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała miliony złotych nie licząc Centrum Kultury Żydowskiej za 360 mln. zł. wraz z wielomilionową działką, gdzie wycięto setki starych drzew... To swoista metafora, bowiem nasi Mistrzowie, jak Franciszek Pieczka, jest.... --  STARYM DRZEWEM, KTÓREGO JUŻ SIĘ NIE PRZESADZA...!

 

Marek Różycki jr

Zobacz galerię zdjęć:

Franciszek Pieczka
Franciszek Pieczka Franciszek Pieczka

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura