Jerzy Połomski
Jerzy Połomski
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
5179
BLOG

Zmarł Jerzy Połomski - piosenkarz spełnionych nadziei

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 20
"Dzisiaj wieczorem w warszawskim szpitalu przy ul. Wołoskiej w Warszawie zmarł Jerzy Połomski. Był i niezwykłym artystą i niezwykłym człowiekiem. Wyjątkową osobowością. Wielki żal i wielka strata dla polskiej kultury" - przekazała PAP. Przypomnijmy, że od 2021 roku Jerzy Połomski przebywał w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, gdzie trafił z powodu pogarszającego się stanu zdrowia (miał m.in. problemy z pamięcią). Tam znajdował się pod całodobową opieką. Kilka lat wcześniej piosenkarz zaczął mieć problemy ze słuchem, co sprawiło, że musiał rozstać się ze sceną. Karierę zakończył w 2019 roku. "Sam dużo wcześniej postanowił, że gdy już nie będzie mógł samodzielnie funkcjonować, to przeniesie się do Skolimowa. Sam dla siebie wybrał to miejsce" - mówiła jego menedżerka w rozmowie z gazetą "Świat & Ludzie".

Fenomen: od 60. lat na scenie! Niezmiennie popularny i kochany przez publiczność. Przez te wszystkie lata na estradzie nagrał kilkadziesiąt (!) płyt i wyśpiewał piosenki, które zna cała Polska: Bo z dziewczynami”, „Daj”, „Cała sala śpiewa z nami”, „Nie zapomnisz nigdy”, „Kiedy znów zakwitną białe bzy”, „Moja miła, moja cicha”, „Błękitna chusteczka”, „Wszystko dla Pań”, „Ta ostatnia niedziela”,  „Czy ty wiesz moja mała”, „Woziwoda”, „Komu piosenkę?”, „Kodeks” i wiele, wiele innych. Więcej niż słynna "mrówka" -- Mieczysław Fogg...

W swoim dorobku posiada kilkadziesiąt singli, 15. płyt długogrających i setki przebojów. Ma miliony słuchaczy w kraju i za granicą. Jest jednym z nielicznych artystów estrady, którego piosenek słucha kolejne już pokolenie.

KROK W PRZESZŁOŚĆ

Naprawdę nazywa się Jerzy Pająk. Urodził się 18 września 1933 w Radomiu – piosenkarz śpiewający ciepłym barytonem, artysta estradowy. Za namową swojego nauczyciela, mistrza Ludwika Sempolińskiego, który uznał jego nazwisko za niezbyt „artystyczne”, zaczął występować pod pseudonimem POŁOMSKI. I tak już zostało. Początkowo żadne symptomy nie wskazywały, że będzie śpiewał. Jako absolwent technikum budowlanego marzył o architekturze, ale zabrakło mu punktów na egzaminie... Spróbował więc szczęścia w warszawskiej PWST. Na egzaminie dyplomowym zagrał w sztuce „Wesele i Mazepa”. Profesor Sempoliński był zachwycony, ale… „-- Namawiałem go jednak do wyboru lżejszej muzy, poświęcenia się piosence, do której predestynował go znakomity głos” – pisał w swoich wspomnieniach.

Pod koniec lat 50. Jerzy Połomski zadebiutował w podwójnej roli: jako piosenkarz (dokonał wtedy pierwszych ważnych nagrań radiowych) i aktor (związał się z teatrami „Syrena” i „Buffo” w Warszawie). Już w roku 1958 słuchacze Polskiego Radia przyznali mu tytuł Najpopularniejszego Polskiego Piosenkarza. Od tamtej pory ciepły baryton Połomskiego, z charakterystycznie wymawianą głoską „ł”, wybrzmiewał na tysiącach koncertów i festiwali, z Opolem i Sopotem na czele. Słyszany jest również dziś, na koncertach i recitalach, gdyż artysta występował do 2016 roku. 

Śpiewał przedwojenne szlagiery, później pisane już tylko dla niego: „W sobotę wieczorem”, „Moja młodość”, „Sentymentalny świat”… Jego pierwszym przebojem była piosenka „Jest bałałajka”, dla której na opolskim festiwalu  (1968) „wyśpiewał” Nagrodę Towarzystwa Przyjaciół Opola, ale prawdziwą popularność przyniósł mu utwór „Piosenka dla nieznajomej”. Koncertował w Anglii, Jugosławii, Bułgarii, Szwajcarii, we Francji i na Kubie, w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.

Charakterystyczna dla stylu muzycznego wokalisty jest klasyczna emisja głosu i utwory, w których szczególne znaczenie ma linia melodyczna. W recenzjach zawsze podkreślano umiejętności estradowe piosenkarza, jego nienaganną dykcję, piękną barwę głosu, elegancję w stroju i zachowaniu, wysoką kulturę interpretacyjną i wykorzystywanie podczas śpiewania całej gamy środków aktorskich.

Trzykrotnie uhonorowany przez słuchaczy radia w Chicago tytułem Najpopularniejszego Piosenkarza Polonii Amerykańskiej Roku 1967-1969. "– Nie byłem przebojowcem. Nadmierna samokrytyka utrudniała życie zawodowe. Ja, cichy chłopak z Radomia… Dopiero w szkole teatralnej przewalczyłem nieśmiałość. Popularność przyszła dość łatwo i szybko" – mówi po latach. W 1978 roku, nakładem wydawnictwa A. Poray Book Publishing, ukazała się w USA książka Róży Nowotarskiej „Świat Jerzego Połomskiego”.

SAMOTNY Z WYBORU

Jego repertuar wypełniają przede wszystkim piosenki sentymentalne i liryczne, o miłości i kobietach. – Wyśpiewałem wszystko, co czułem. Co jeszcze mam mówić? O miłości i kobietach mają prawo śpiewać piosenkarze, ale mówić mają prawo tylko poeci – powiedział mi w jednym z wywiadów.

Karierze podporządkował swoje życie osobiste. Nie ma żony i dzieci, ale nie czuje się samotny. Mam bliską rodzinę w Radomiu, Warszawie i na Florydzie. Mój zawód wymaga poświęcenia – tłumaczy zdziwionym dziennikarzom. Niewielu jednak wie, że przez wiele lat był zakochany w telewizyjnej prezenterze Edycie Wojtczak. – Edyta zajmuje w moim sercu specjalny kącik, przyjaźnimy się od zawsze. Kochała jednak rosłych brunetów… -- wyznaje bez cienia kokieterii i użalania się nad sobą…, choć i Jego dopada depresja. No cóż, obecne CZASY KASY i wszechpanujących układów miernoty – nie sprzyjają Arystokratom Kultury…

Przez kilka lat mieszkał w Ameryce, Ameryce jego nazwisko nie schodziło z kronik towarzyskich rodzimej prasy. Plotkowano o tym, że jako pierwszy Polak kupił sobie w USA garnitur od Pierre Cardina, że ożenił się dla pieniędzy z bogatą Amerykanką, i że wrócił do kraju, kiedy piękna „tajemnicza” żona wyrzuciła go na bruk bez grosza przy duszy… Połomski nigdy nie dementował tych „wieści”, tylko pobłażliwie uśmiechał się. A prawda była taka, że wrócił stęskniony za Polską. – Niech będzie biednie, czasem głupio, ale tu jestem u siebie. Uprawiam swój zawód wśród swoich – powtarza od lat.

W USA, dokąd wyjechał w grudniu 1981 w trasę koncertową, dostał zieloną kartę, ale gdy tylko zniesiono stan wojenny, oddał ją, ku ogromnemu zdziwieniu konsula, i zdecydował się wrócić do kraju…

W 1990 podczas Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu otrzymał wyróżnienie za utwór „Moja młodość” ze słowami Agnieszki Osieckiej i muzyką Seweryna Krajewskiego. Za album pod tym samym tytułem, który sprzedał się w 50.000 egzemplarzy, otrzymał w 1998 Złotą Płytę. Wcześniej podobny sukces odniósł m.in. longplay „Daj” (1970 rok), którego tytułowa piosenka ze słowami Adama Kreczmara i muzyką Jerzego Andrzeja Marka została okrzyknięta przez prasę pierwszym polskim zaśpiewanym erotykiem. Początkowy wers tekstu: "Daj, czegoć nie ubędzie, byś najwięcej dała" autor zaczerpnął z fraszki Jana Kochanowskiego „Do dziewki”.

DWIE TWARZE GWIAZDY

Mimo iż bawi nas i wzrusza swoimi piosenkami od 60. lat, to przed każdym występem wciąż ma tremę. Mówiono o nim: amant polskiej estrady, ale nigdy nie identyfikował się z tym określeniem. – Nie wydaje mi się, by mnie tak odbierano. Byłem raczej typem chłopaka mniej lub bardziej sympatycznego – twierdzi. Scena daje mu poczucie własnej wartości i tożsamości. Kiedy śpiewa jest taki, jaki chciałby być: spontaniczny i trochę szalony, przebojowy i żartobliwy. – Bo artysta musi być pewny siebie. Inaczej nie przekona ludzi do tego, co robi. Nie należy jednak mylić tego z pewniactwem, tupetem i hucpą – przekonuje sam siebie. Bo w głębi duszy Połomski pozostał nieśmiałym chłopakiem z Radomia.

Nie mieszka w luksusowej willi z basenem i nie jeździ sportowym jaguarem, jak obecni celebryci bez krzty talentu w układach kolesiostwa i kumplostwa. Jego „willa” to trzypokojowe mieszkanie na jednym z warszawskich osiedli. Ludzie uważają go za bogacza, ale bardzo, bardzo… daleko mu do krezusa. Twierdzi, że w dzisiejszych zwariowanych czasach lepiej uchodzić za człowieka zamożnego niż biedaka. – Moja emerytura wynosi niewiele ponad tysiąc złotych, zaś stawki za występ są nawet niższe niż honoraria śpiewającej młodzieży...! -- zdradza nieco ze wstydem. Taka bywa dola polskiego idola. Najważniejsze, że robi to, co kocha, a „Cała sala śpiewa” razem z nim, jak za dawnych lat.

W ZGODZIE ZE SOBĄ

Lubi spokój i ciszę. Kocha przyrodę i wiosnę, kwiaty kwitnące i świergot ptaków. Przyznaje, że najlepiej wypoczywa na łonie natury. Dlatego każdą wolną chwilę spędza na działce. Malutki parterowy domek murowany z drewnianymi okiennicami i skośnym dachem, który zaprojektował sam, podobnie jak kapliczkę z Chrystusem Frasobliwym w ogrodzie, jest jego dumą.

Artysta nigdy nie ukrywał, że jest praktykującym katolikiem. Gdy jednak w latach 80., w czasach przemian ustrojowych, modne były w Polsce „kościelne” recitale naszych piosenkarzy, Połomski odmawiał. Nie wyobrażał sobie bowiem, jakby mógł zaśpiewać „Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie się” w miejscu, w którym ludzie spotykają się z Bogiem… Żyje w zgodzie z naturą i z samym sobą.

Żyje dniem dzisiejszym. Dla niego „jutro” oznacza przyszłość, a on stara się nie wybiegać za daleko przed siebie. Chciałbym wierzyć, że będzie dla nas śpiewał jeszcze..., choć w radiu i stacjach TV wiele zmieniło się na gorsze. Króluje tandeta i bezguście zgodnie z „trendami” nowych mód pod publiczkę, kopiowanymi z komercyjnych stacji zachodnich…!

 – Publiczność, zwłaszcza moje pokolenie, przyjmuje mnie tak, jak za dawnych lat. Nie jestem piosenkarzem zawiedzionych nadziei – stwierdza Połomski, chociaż niektórzy złośliwie mówią, że jego czas już przeminął, że powinien wycofać się z estrady.

Teraz to Jerzy Połomski jawi się jako profesor; nienaganna intonacja - a śpiewa dawne piosenki niezmiennie w tej samej tonacji, perfekcyjna dykcja i misterna interpretacja dowodząca świadomości, że piosenka jest również opowieścią. Tak pięknie ją snuć, idealnie akcentując każde słowo -- kto to jeszcze potrafi…?! Kto jeszcze posiadł taką wspaniałą zdolność łączenia śpiewu ze śmiechem czy choćby uśmiechem w tle…

W ostatnich wypowiedziach 87.-letni Jerzy Połomski zapowiadał ostateczny koniec swojej kariery, choć kalendarz występów i recitali nadal miał zapisany terminami...

-----------------------------------------------------------------------------

P.S. Niezmiennie brał udział w akcjach i koncertach charytatywnych, m.in. organizowanych przez Fundację Anny Dymnej „Mimo wszystko”. W 2013 wraz z innymi artystami nagrał piosenkę promującą czwartą edycję kampanii "Pomaganie Jest Trendy" poświęconą upowszechnianiu wiedzy o autyzmie 'Autyzm nie musi być wyrokiem' (jego zdjęcie znalazło się w kalendarzu, którego wydanie było elementem tej kampanii społecznej). Jerzy Połomski występuje również podczas krakowskich koncertów 'Granie na szczekanie', z których dochód jest przeznaczony na pomoc bezdomnym zwierzętom.

Marek Różycki jr.

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura