Bronisław Pawlik
Bronisław Pawlik
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
53835
BLOG

Bronisław Pawlik: - A teraz, drogie dzieci, pocałujcie misia w dupę

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 27

Tytan pracy. Mistrz puenty. Wydawało się, że ma wszystko – niebywały talent, charyzmę, popularność, wierną publikę, kochającą żonę i udane życie rodzinne. Niewiele osób wiedziało, że rzeczywistość Bronisława Pawlika wcale nie wyglądała tak kolorowo i aktor zmagał się z poważnymi problemami związanymi z  chorobą alkoholową. Nie był odporny na stres tak mocno związany z zawodem aktora, z trudem także odnajdywał się w nowej rzeczywistości, w której nieomalże normą stało się chamstwo i agresja, nie mówiąc już o bezinteresownej zawiści, podłości i zazdrości. Bolało Go to bardzo...

Czas bije nas... To już 16. lat temu zmarł po ciężkiej chorobie jeden z najbardziej fascynujących i najpopularniejszych polskich Aktorów -- Bronisław Pawlik. Telewizyjna widownia zapamiętała go z takich seriali, jak: "Kariera Nikodema Dyzmy", "Alternatywy 4", czy "Lalka". /fenomenalna rola Rzeckiego/. Pamiętamy go także jako pracownika klubu sportowego Tęcza w filmie "Miś" i z Kabaretu Starszych Panów… W ciągu swojej półwiecznej kariery udało mu się stworzyć 130 ról filmowych i blisko 200 kreacji teatralnych...!

Bronisław Pawlik zadebiutował w 1946 roku w gdańskim Teatrze Wybrzeże. Grał następnie w Teatrze im. Jaracza w Łodzi oraz na scenach warszawskich: Teatru Narodowego, Ateneum, Polskiego, Powszechnego. Właśnie w Teatrze Powszechnym poznałem Mistrza i kilkakrotnie z Nim rozmawiałem w kawiarence teatralnej.

W latach 50. udzielał się nie tylko jako aktor, ale również jako reżyser. Wspólnie z Zygmuntem Hubnerem reżyserował "Cień bohatera" Seana O'Casey'a w Teatrze Współczesnym, sam podjął się reżyserii "Osaczonych" Janusza Warmińskiego w teatrze Ateneum.

Równolegle rozwijała się jego kariera aktorska. U Kawalerowicza zagrał Leona w "Celulozie" i Leona Krusiewicza w "Pod gwiazdą frygijską"; u Rybkowskiego - fryzjera Szczeżuję w "Godzinach nadziei" i komisarza-kapitana milicji w "Kapeluszu pana Anatola".

Wystąpił między innymi w wielu ekranizacjach znanych powieści – jako alchemik w „Hrabinie Cosel” Jerzego Antczaka (1968), kowal Michał, zięć Boryny w „Chłopach” (1972) i niespełniony poeta w „Granicy” (1977) Jana Rybkowskiego, Larive w „Spowiedzi dziecięcia wieku” Marka Nowickiego (1985), Orłowski w „Komediantce” Jerzego Sztwiertni (1986), czy wreszcie, jako Ignacy Rzecki w „Lalce” Ryszarda Bera [1977, Złoty Ekran, nagroda aktorska na Festiwalu Polskiej Twórczości Telewizyjnej, Nagroda Przewodniczącego Komitetu d/s Radia i Telewizji „za całokształt współpracy artystycznej z TVP, ze szczególnym uwzględnieniem kreacji Rzeckiego”]. Z Berem spotkał się później niejednokrotnie, na planie takich filmów, jak: „Thais” (1983), „Kanclerz”, „Żelazną ręką” (oba 1989), „Niech żyje miłość” (1991) i „Kamień na kamieniu” (1995).

Był jedną z gwiazd tak znanych seriali, jak: „Stawka większa niż życie” (1967-68), „Polskie drogi” (1976), „Doktor Murek” (1979), „Rodzina Połanieckich” (1979), „Kariera Nikodema Dyzmy” (1980) i „Bank nie z tej ziemi” (1993-94). Pamiętamy Jego wybitne kreacje w "Mężu swojej żony" Stanisława Barei, "Zmorach" Marczewskiego i "Pensji pani Latter" Różewicza. Zagrał w "Misiu" i "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", w którym to obrazie i ja... miałem debiut epizodysty wraz z końcem kariery. ;))

Ponieważ udało mi się przebrnąć przez casting na.... epizodystę -- właśnie w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" -- podziwiałem BRONISŁAWA PAWLIKA oraz "zapoznałem się" ze STANISŁAWEM TYMEM i samym STANISŁAWEM BAREJĄ, którego zapraszałem później do Studenckiego Ośrodka Dyskusyjnego, jaki prowadziłem w latach 1978 - 1983  w  centralnym klubie studentów UW,  "HYBRYDY" pod dość znamiennym tytułem: "Od Siwaka do Bujaka"... Ale to temat na inna opowieść, niestety, bez happy endu...***)

W jednym z artykułów o Bronisławie Pawliku -- przeczytałem dość znamienną -- wiele mówiącą o Nim -- dykteryjkę...: "Aktor dostał kostium - nowy waciak. Milena Celińska [kostiumolog] chciała go patynować za pomocą sprayu, ale okazało się, że Bronisław Pawlik bez porozumienia się z kimkolwiek wybrał zdecydowanie bardziej naturalistyczną metodę charakteryzacji: poszedł do zakładu ślusarskiego i tam wytarzał się w smarach" -- Pawlika, który w filmie Barei grał pracownika klubu sportowego Tęcza, wspominał w książce "Miś, czyli rzecz o Stanisławie Barei" Maciej Łuczak.

Pawlik był profesorem w telewizyjnych "Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa". Jak już wspomniałem - grał także w serialach: "Stawka większa niż życie", "Chłopi", "Polskie drogi", "Doktor Murek", "Kariera Nikodema Dyzmy". Telewizyjni widzowie pamiętają Bronisława Pawlika z kultowego, jak teraz się mawia, serialu "Alternatywy 4".

W latach 60. występował w telewizji w niezwykle popularnej wieczorynce "Miś z okienka". Ze słynną... "wpadką", kiedy zamknął był już "okienko" i głośno powiedział: -- A TERAZ, DROGIE DZIECI, POCAŁUJCIE MISIA W DUPĘ (…) Rzecz jasna, był przekonany, że mikrofon i kamery są już wyłączone...

W 1977 roku wystąpił w słynnym telewizyjnym serialu "Lalka" w reżyserii Ryszarda Bera na podstawie powieści Bolesława Prusa.  "Część recenzentów wytykała reżyserowi błędy obsadowe, narzekano też na stosunkowo niską temperaturę relacji między Wokulskim a Izabelą. Zgodny aplauz wywołała chyba tylko kreacja Bronisława Pawlika jako Rzeckiego. W interpretacji aktora pan Ignacy był jakby żywcem przeniesiony z Prusa. Rozbrajająco naiwny politycznie, do końca wierny w przyjaźni, przywiązany do staroświeckich zasad w handlu, dla ludzi dobry i współczujący, w interesach uczciwy" -- czytamy w obszernym opisie filmu na stronie Filmpolski.pl.

Za rolę Rzeckiego otrzymał m.in. nagrodę przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji w 1979 roku.  Bronisław Pawlik otrzymał także nagrodę ministra kultury za 2000 rok w dziedzinie teatru. Podczas ceremonii rozdania nagród aktor zażartował, że przygotowując się do uroczystości: "po raz pierwszy przy goleniu rano spojrzał na siebie z szacunkiem" (...). ;)

Odtwórca roli "Mordeczki" w cyklicznym słuchowisku Okno na świat Programu Trzeciego Polskiego Radia. Aktor Teatru Polskiego Radia. W 1988 roku nagrodzony „Wielkim Splendorem” – prestiżową nagrodą przyznawaną przez Zespół Artystyczny Teatru Polskiego Radia dla aktorów-wykonawców słuchowisk radiowych.

Jego ostatnimi kreacjami teatralnymi były role Dziadka w "Uroczystości" Thomasa Vinterberga i Mogensa Rukova w reżyserii Grzegorza Jarzyny w Rozmaitościach oraz Ogrodnika w "Bambini di Praga" Bohumila Hrabala w reżyserii Agnieszki Glińskiej w Teatrze Współczesnym.

Ostatnie występy filmowe aktora, to rola u Filipa Bajona w historycznym „Poznaniu’56” (1996), u Tomasza Wiszniewskiego w koprodukcji polsko-amerykańsko-niemieckiej „Where Eskimos Live” (2001) i u Andrzeja Barańskiego we „Wszystkich świętych” z telewizyjnego cyklu „Święta polskie” (2002). Teatr równie chętnie widział Pawlika w rolach komediowych – często kreował on postacie błaznów, czy klaunów, umiejętnie pokazując całą ich złożoność, wielokrotnie grał też w repertuarze fredrowskim (m.in. jako Cześnik w „Zemście” 1978), ale nie tylko. Jedną z jego najbardziej znanych ról scenicznych jest niejednokrotnie nagradzana, tytułowa kreacja w „Sprawie Dantona” w reżyserii Andrzeja Wajdy (1975).

Jak wspomniałem we wstępie: Bronisław Pawlik miał też jednak pewien nałóg, słabość, która w konsekwencji doprowadziła do jego śmierci. Aktor, nie mogąc poradzić sobie ze stresem nieodłącznie towarzyszącym pracy aktora, coraz częściej zaglądał do kieliszka. I choć żona próbowała odciągnąć go od alkoholu, jej starania szły na marne.

"Wylewał na siebie hektolitry wody kolońskiej, to była taka próba oszukania otoczenia przez nałogowego alkoholika", opowiadał w "Na żywo" jego znajomy. Sam aktor tłumaczył, że nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. "Złe czasy przyszły dla sztuki. Teatr przestał być rodziną. Zniknęły bezpowrotnie wszystkie więzi emocjonalne między aktorami – opowiadał z żalem w »Tygodniku Ciechanowskim«. – Wszędzie króluje chamstwo i agresja. Nie widać przyjaźnie wyciągniętych dłoni. Zawiść i podłość stały się zboczeniem początku XXI wieku. A to jest naprawdę straszne". Być może kieliszek czegoś mocniejszego stał się zatem dla niego odskocznią od nieprzyjaznego, zmieniającego się według niego na gorsze świata.

Alkohol, spożywany często i w dużych ilościach, nie miał dobrego wpływu na stan zdrowia Pawlika. Aktor narzekał na coraz gorsze samopoczucie, przestał dogadywać się z żoną, czuł się coraz bardziej samotny, wyobcowany...

 W 1998 roku trafił do szpitala z powodu wylewu krwi do mózgu, ale dzięki szybkiej interwencji lekarskiej Pawlik wrócił do zdrowia i do pracy. Potem zdiagnozowano u niego nowotwór żołądka. Tym razem lekarzom nie udało się go uratować. Aktor zmarł 6 maja 2002 roku.  Ostatnim filmem z jego udziałem był dramat obyczajowy „Wszyscy święci”, którego premiera odbyła się już po śmierci.

-- Dla mojego pokolenia Bronisław Pawlik był mistrzem, jeżeli chodzi o świadomość reakcji widowni. Nieomylnie wiedział, jak wywołać określone reakcje, kiedy zrobić pauzę, kiedy się odwrócić, kiedy akcent słowny -- na przykład pauza -- wywoła reakcje dramatyczną, kiedy komediową. Był mistrzem puenty -- mówił o swym koledze ze sceny Olgierd Łukaszewicz.

-- Był bardzo lubiany jako człowiek. Z temperamentu raptus, bardzo pobudliwy, co powodowało często wiele zabawnych sytuacji, ale też, jeżeli ktoś go jeszcze nie znał, zadrażnień. Nikt tego nie brał na serio, bo był to człowiek o gołębim sercu i w gruncie rzeczy bardzo nieśmiały. Pawlik  rozkwitał przed mikrofonem, na scenie. Był człowiekiem, który wiedział o teatrze niemal wszystko. Mam wrażenie, że razem z nim odchodzi cała epoka – mówił o Pawliku wspomniany już Olgierd Łukaszewicz.

Cóż mogę dodać? To jeden z moich ukochanych, perfekcyjnych Aktorów z najwyższej półki; którego wielki Talent "niósł ponad scenę i plan filmowy". Dodatkowo - kochałem go za niebywałe wprost poczucie humoru; "na własny temat" - szczególnie...!!! ;)

-- Zasadniczo jestem życzliwy ludziom, ale mam krewki charakter. Nie zapominam zbyt łatwo urazów i jeżeli zostanę mocno trafiony, niestety, pamiętam to długo. Ale na ogół jest tak, że w jednym momencie rozdarłbym kogoś na kawałki, a w następnym… już bym go pozszywał…– tak sam siebie charakteryzował aktor, który dla wielu kolegów i koleżanek z branży był wzorem, autorytetem i mentorem.

-- Aktorstwo było z nim zrośnięte niemal biologicznie – powie później jego kolega, Jan Kocinak, dla którego przez wiele lat Pawlik był mentorem, arystokratą ducha, słowa, intelektu.

Opowiadano mi w teatrze Powszechnym, w czasach jego świetności, gdy dyrektorem był Zygmunt Hubner, jak przed spektaklem Pan Bronisław oglądał publiczność zza kotary i ze smutkiem konstatował: -- Coraz mniej okularów,  coraz więcej złotych zębów… :((

----------------------------------------------------------------------------------------

Bronisław Pawlik – urodził się 8 stycznia 1926 w Krakowie, zmarł 6 maja 2002 w Warszawie – aktor teatralny, filmowy i radiowy.

Robotnik kolejowy podczas II wojny światowej, aktor Teatru Wybrzeże w Gdańsku (1946-1949), Teatru im. Jaracza w Łodzi (1949-1952), teatrów warszawskich (Teatr Narodowy, Teatr Polski, Teatr Ateneum, Teatr Powszechny (od 1952), Teatru Współczesnego (od 1989).

Żegnając Bronisława Pawlika, Maciej Englert powiedział:

"Pozostawia po sobie całą galerię postaci wielkich i małych, ludzi uplecionych z przywar i cnót, śmiesznych i wzruszających, obdarzonych wdziękiem i wiedzą o nich Artysty, który je tworzył. Żegnamy dziś prawdziwego Aktora. Prawdziwego nie tylko dlatego, że swoimi kreacjami zasłużył na miano wielkiego, ale też dlatego, że przedmiotem jego aktorskich poszukiwań była prawda o człowieku. Dlatego tak kochaliśmy jego role i rólki, tych Jego ludzi i ludzików, których tworzył bez jednego fałszywego tonu, te jego portrety dziwnie nam znajomych i bliskich ludzi. Dlatego tak kochaliśmy jego , za jego pokorę i skromność, za jego złości i zirytowania na własną niedoskonałość, na naszą niedoskonałość, za lęki i niepokoje, bo wszystko to zmierzało do kreacji, która budziła najwyższy szacunek i zachwyt. Pan Bronisław kochał ludzi i widać to było w cieple, jakim obdarzał swoje postaci; nie wiem tylko, czy dostatecznie jasno zdawał sobie sprawę, że ludzie kochają Jego, więc chciałbym dzisiaj jeszcze raz Mu to powiedzieć”.

-- Obserwowałam go, ceniłam jego robotę. Lubiłam go. Zauważyłam jego dziką dbałość o szczegół kostiumu – wspominała z kolei Marta Lipińska. -- Miał zawsze pomysł na rolę i znajdował prawdę. Potrafił wymyślić, a następnie uprawdopodobnić każdą postać. Interesował się wszystkim...

Jak mówi Krzysztof Kowalewski, Bronisław Pawlik był świetnym partnerem scenicznym, bardzo precyzyjnym, i tej precyzji wymagał też od innych. -- Taki partner ciągnie aktora w górę. To niezwykle kształcące. -- mówi Kowalewski.

Podobnie wspomina aktora Barbara Krafftówna: -- Jako aktor straszliwie się spinał do różnych zadań. Są takie sytuacje, które wymagają milimetrowej precyzji, bo błąd powoduje "awarię" poważną w skutkach. Denerwowało go, gdy koledzy nie zwracali na te niuanse uwagi. Marta Lipińska przywołała w tym kontekście zdarzenie z pewnej próby, podczas której Bronisław Pawlik zdenerwował się na partnera: "Dlaczego pan pije piwo w ten sposób? Przecież wczoraj przełknął pan dopiero po następnej kwestii !"…

------------------------------------------------------------------------------------

W A R I A:

***)  Któregoś dnia przyszedłem do redakcji (redagowałem dział literacki i kulturalny w „Tygodniku Kulturalnym”), a naczelny pokazał mi – z marsową miną i bez komentarza – zakreślony fragment w „BS-ie” (Biuletynie Specjalnym rozsyłanym do redakcji, w którym zamieszczane były m.in. fragmenty najciekawszych artykułów – głównie z pism wydawanych w obozie krajów socjalistycznych). Przeczytałem i zamarłem. Cytuję króciutki fragment – BS nr. 10935/5. XI 1981r. : ZSRR, „Litiernaturnaja Gazieta” [Wiktor Coppi, „HYBRYDY”] – „W Warszawie działa klub dyskusyjny studentów „HYBTYDY”. Zaprosili tam Rulewskiego. Wiecie co, chłopcy – powiedział bydgoski „Lektor”. W Europie trzeba zaprowadzić nowy porządek. A Chłopcom nawet do głowy nie przyszło, że jest to dokładnie hasło Hitlera. „Lektor” oczywiście nie podpierał się swoim bożyszczem, za to wyjaśnił, że w imię tego porządku Polska powinna zerwać z Układem Warszawskim. /.../ Powinniśmy w ogóle zapomnieć o istnieniu ZSRR – bo będziemy nadal żyć w niewolnictwie. „Hybrydzi” w tym miejscu zaklaskali, wyrażając swą aprobatę dla coca-coli. Prowadzący spotkanie Mark Różycki, „lektor” Rulewski i audytorium – byli na tym samym poziomie. /.../ Następnego dnia grupa młodzieńców zbeszcześciła jeszcze jeden pomnik żołnierzy radzieckich. Zadziałał instruktaż Rulewskiego. Rulewski – hybryda bossa związkowego z neofaszystą – uśmiechał się z zadowoleniem.”

Wówczas i ja powtórzyłem za Bronisławem Pawlikiem: -- A teraz, drogie dzieci, pocałujcie Misia w d*pę...

W latach 1978–1983 byłem sekretarzem programowym Centralnego Klubu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego HYBRYDY, w którym m.in. zorganizowałem i prowadziłem Ośrodek Dyskusyjny "Od Siwaka do Bujaka", i w którym odbyło się ponad 80 spotkań i paneli dyskusyjnych z czołowymi przedstawicielami ówczesnego podziemia politycznego KOR-u i zdelegalizowanych struktur NSZZ Solidarność, członkami Biura Politycznego KC PZPR, a następnie z wybitnymi przedstawicielami kultury, sztuki i nauki. Oczywiście, gościliśmy także Bronisława Pawlika, który w sposób magiczny, czarodziejski wręcz -- łagodził obyczaje...

Marek Różycki jr

 

 

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Tak więc dementuję: Nie są to słowa Prezesa TK, sędziego Andrzeja Rzepińskiego -- skierowane do polityków i dziennikarzy... ;))
Tak więc dementuję: Nie są to słowa Prezesa TK, sędziego Andrzeja Rzepińskiego -- skierowane do polityków i dziennikarzy... ;)) Bronisław Pawlik

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura