"W Jałcie zachodni partnerzy, nasi sojusznicy - zdradzili Polskę". / AFP
"W Jałcie zachodni partnerzy, nasi sojusznicy - zdradzili Polskę". / AFP
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
4568
BLOG

PRL - geneza państwa w wyniku zdrady sojuszników

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Polityka Obserwuj notkę 36

Dwa razy zostaliśmy zdradzeni przez naszych 'sojuszników': pierwszy raz po napaści Niemiec na Polskę, a niespełna 5. lat później -- w Teheranie i Jałcie.

Między innymi z pamiętników Eleonory Roosevelt wiemy, jakim słabym człowiekiem był prezydent Stanów Zjednoczonych (i to nie tylko z powodu ciężkiej choroby) a jednocześnie, jak to napisała jego żona: "Roosevelt był  wręcz zakochany w Stalinie, bowiem imponowała mu jego siła, bezkompromisowość" itd. itd. Identycznie Churchill nie widział w Stalinie paranoika, bo sam ciężko chorował na depresję, którą leczył alkoholem. [Churchill był alkoholikiem.] Dlatego tak łatwo przystali na dyktat Stalina i oddanie Polski oraz Europy Środkowo-Wschodniej pod władanie komunistów.

Eleonora Roosevelt w swych pamiętnikach, które czytałem, pisała, że to w zasadzie po konsultacjach z nią - prezydent podejmował wszelkie ważne decyzje. Była bardzo rozgoryczona faktem, że nie mógł (czy też nie chciał) zabrać jej do Jałty. Pisała też o "zauroczeniu" męża silnym Stalinem... i wylała wiele gorzkich słów pod adresem Churchilla.

Decyzje podjęte w Jałcie -- to przecież geneza naszych nieszczęść, konfliktów rządzących z opozycją popieraną przez Zachód. Znamienne w tym kontekście są słowa generała Pattona, który  w Berlinie powiedział, że nie rozumie prezydenta, bo dla niego wojna wcale się nie skończyła...

To są truizmy, ale dlaczego nikt tego nie chce zauważyć, że jako 4. siła w II wojnie światowej - nie mieliśmy swojego reprezentanta w Teheranie i Jałcie. Sprzedano i oszukano nas pomimo, że walczyliśmy na wszystkich frontach II wojny światowej. A naszymi wrogami okazali się nasi 'sojusznicy'.....! I to kolejny już raz...

Redaktor Baliszewski przez lata badający rzekomą 'katastrofę na Gibraltarze' -- podczas której zupełnie bezpiecznie wylądował samolot z gen. Sikorskim na płyciźnie, z czeskim pilotem Prchalem, któremu nic się nie stało... -- sugerował w swych programach, że gen. Sikorski oraz jego córka i członkowie sztabu -- zostali zrzuceni ze skały Gibraltaru i "wsadzeni" do samolotu. Potwierdza to KOLEJNE już utajnienie dokumentów dotyczących katastrofy na kolejne 50. lat przez Anglików i Amerykanów. Dlaczego IPN nie przesłuchał ostatnich choćby dwóch żołnierzy angielskich, którzy brali udział w akcji ratowniczej pod Gibraltarem. Ci 90.-latkowie żyli jeszcze do ubiegłego roku.....

To, co się działo po Jałcie, to już była jeno 'musztarda po obiedzie'. Doprawdy, trudno się dziwić, że Polacy chcieli żyć 'pomimo wszystko'... Nawet w obszarze wpływów ZSRR. Wszelkie tragiczne ofiary z naszej strony po Jałcie -- nic już nie mogły zmienić! Tym bardziej, że lwia część społeczeństwa wolała zająć się odbudowaniem totalnie zniszczonego kraju po II wojnie światowej i jakoś dostosować do warunków życia. Wielu chłopów dostało ziemię z reformy rolnej i stali się rolnikami. Funkcjonował nie tylko 'rodzinny' small biznes po `56 roku.

PRL nie była czarną dziurą;  wg danych ONZ - po latach pracy pokoleń - staliśmy się 10. potęgą ekonomiczną świata; trudno nie wspomnieć o dorobku kulturalnym, opiece socjalnej, medycznej, darmowej oświacie, prawie darmowych wczasach FWP, które to dobrodziejstwa z łezką w oku wspominają dzisiejsi emeryci, ci co odbudowali kraj, zdychający obecnie na żenujących emeryturach, w zasadzie bez opieki socjalnej i w zapaści państwowej służby zdrowia.

W PRL-u zlikwidowano analfabetyzm (spadek po II RP), szalejącą gruźlicę (obowiązkowe, coroczne prześwietlenia małoobrazkowe płuc), służba zdrowia była powszechnie dostępna; obowiązkowe, darmowe kształcenie na wszystkich poziomach; lekarze i dentyści w szkołach i zakładach pracy. Nie było bezrobocia, bezdomności, pomimo, że kraj trzeba było odbudować praktycznie od zera.

Kultura i sztuka - stały na wyjątkowo wysokim poziomie; ministerstwo kultury dotowało nie tylko zabytki, ale -- teatry, zespoły filmowe, wszelkie tzw. super-produkcje, o których obecnie możemy tylko pomarzyć. Książki klasyków i wybitnych pisarzy, poetów wydawano w wielokrotności pierwszego nakładu: 20 tys. egz. + 450 egz. dla autora + obowiązkowe honorarium. Kilkanaście ogólnopolskich tytułów wysokonakładowej prasy kulturalno-literackiej pozwalało utrzymać się z pisania poetom, pisarzom, krytykom, dramaturgom itd. itd.

Kto występował przeciwko dominacji ZSRR oraz podważał status quo PRL-u - był surowo karany, sekowany, napiętnowany. Ale geneza tych zjawisk miała swoje źródło w pojałtańskiej rzeczywistości, na którą przystali nasi sojusznicy i o tym nie wolno zapominać!

Przez 35 lat socjalizmu, odbudowano Polskę, zbudowano tysiące szkół, żłobków, przedszkoli, huty, fabryki, lotniska, stocznie, zelektryfikowano cały kraj, prawie wszędzie docierały pociągi i autobusy, większość miast, miasteczek, a często i wsi miało kina, remizy, boiska sportowe... Owszem, nie żyło się ludziom lekko, ale mieli pracę i wspólny podobny los, mieli zapewnione emerytury i opiekę medyczną, szpitalną, mieli wolny dostęp do sal koncertowych, kółek zainteresowań, modelarni i aeroklubów. Milicja mimo wynaturzeń SB, przewodniej roli partii, szpiegowania obywateli i więzień za przekonania miała realną siłę i bali się jej pospolici przestępcy, nasze wojsko było w stanie bronić kraju przed atakiem z zewnątrz. Zniknął analfabetyzm, pańszczyzna i sanacyjne sobiepaństwo, kraj nie był wyprzedany, jeno lekko zadłużony przez ekipę Edwarda Gierka.

Mamy 25 lat "wolności", kapitalizm i demokrację. Emeryci żyją z dnia na dzień gorzej, za kilka lat nie będą mieli za co żyć. Szpitale nie chcą leczyć, bo nie mają pieniędzy, mamy wolność i pełne półki, ale tylko nielicznych stać na kupowanie za swoje. Żywność najdroższa w Europie, podobnie większość towarów "luksusowych" jak samochód czy komputery. Musimy pracować nieporównanie dłużej, by kupić to samo co Niemcy, Anglicy, Hiszpanie, czy nawet Grecy...! Wyprzedaliśmy za bezcen nasz przemysł, atuty w postaci doskonale wykształconych w socjalizmie inżynierów i naukowców oddaliśmy za darmo naszym obecnym sojusznikom, którzy ich wzięli chętnie, ale Stany Zjednoczone reszty kraju nie chcą wpuszczać bez wiz.

Dzisiaj radiowa Jedynka podała informację: ponad 6 mln Polaków żyje w wielkim niedostatku, zaś 3 mln - w ubóstwie... No tak, ale przeciez nigdy syty nie zrozumie głodnego... Społeczeństwo jest podzielone nie tylko przecież 'politycznie', ale - przede wszystkim - pod względem ekonomicznym!

Zachłysnęliśmy się swobodą, możemy jeździć po Europie bez granic, w samochodach, które są własnością banków, mieszkać w domach obciążonych hipoteką. Mamy 30 razy bardziej zadłużony kraj na zewnątrz niż 25 lat temu. Dług wewnętrzny oficjalnie przekracza 50% PKB, nieoficjalnie mówi się o 300%, bo wchodzi w to także ZUS, który jest bankrutem. Premierzy naszych rządów do ostatnich wyborów -- obiecywali nam złote góry, jak kiedyś Wałęsa drugą Japonię... Z obietnic mamy tylko jedno: ci przy władzy i ich poplecznicy, zausznicy, krajanie i sponsorzy kampanii wyborczych -- faktycznie, żyją zgodnie z hasłem, by żyło się lepiej!

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Popatrzcie, jakim w sumie małym zainteresowaniem Zachodu 'cieszy się' obecna wolna już  Polska po obaleniu komunizmu, ale i także - zlikwidowaniu (będącego jednak konkurencją choćby dla Niemiec) przemysłu. Poprzestanę tylko na kilku przykładach. Nasze stocznie były nowocześniejsze a produkcja statków o wiele tańsza niż w niemieckich stoczniach; przemysł włókienniczy w Łodzi -- słynny na całym świecie -- zlikwidowano także, nie mówiąc już o polskiej Polfie produkującej znakomite leki; nie restrukturyzowano tysięcy zakładów pracy tylko je wyprzedano za 'psi grosz', bądź - zlikwidowano... To był rabunek polskiego mienia, by w Polsce mogły dowolnie rządzić się obce korporacje, obce banki...

Staliśmy się państwem kolonialnym (prof. W. Kieżun), rynkiem zbytu dla obcych korporacji z bardzo tanią siłą roboczą. Gdyby Zachód wycofał "swoje zabawki", to znaczy wszelakie  montownie z naszego kraju -- stalibyśmy się krajem rolniczym.

Nikt w tym kraju, zwanym niegdyś Polską, absolutnie nie liczył  się z głosami, opiniami obywateli-mieszkańców. Przełom nastąpił w 1989 roku i co? Nadal mamy tak 'tańczyć', jak nam zagrają...  Do śmierci! Jeśli ktokolwiek protestuje, to jest czarną owcą, która robi ZAMACH na Wolność i Demokrację... Ten system sam się chroni oraz -- rządzących: władzę ustawodawczą, wykonawczą, sądowniczą. A przy okazji tych, którzy sprytnie 'przejęli państwo' : wszelkiej maści oligarchów, obce banki i korporacje światowe. Jesteśmy jeno KOLONIĄ, a pogadać to sobie możemy, bo mamy demokrację…

Polscy politycy okazali się w swej większości  nielojalni wobec swoich wyborców i narodu, a lojalni jedynie wobec UE, Niemiec i mocodawców z Waszyngtonu. Zamiast łączyć się sojuszami z mądrze rządzonymi i bliskimi nam krajami z grupy wyszehradzkiej.

Politycy usiłują odgrywać role ,,mocarstwa”, mieszać się do nie swoich spraw, a gdy dochodzi do konkretnych rozmów - to są pomijani, lekceważeni i najwyżej mogą podsłuchiwać przez drzwi o czym mówią inni. Podobnie było z Rosjanami i propozycją Gazpromu ,,Jamał II". Nie było z kim poważnie rozmawiać, bowiem  słychać było tylko wściekłe krzyki o Ukrainę i Rosjanie z Niemcami zrobili Nordstream... -- bez pytania nas o zgodzę.

Jako obywatel dość mam rządzenia Polską 'ponad naszymi głowami' - ostatnią nadzieję pokładając w prezydencie Andrzeju Dudzie i premier - Beacie Szydło, bowiem Polakom rządy powinny służyć, a nie rozstawiać ich po kątach.

----------------------------------------------------------------------------------

Mamy w stosunku do całego świata kompleks niższości i wyższości zarazem. Bardzo często moi znajomi podróżują po świecie od Australii po Kanadę i -- jak mi relacjonują -- nie znają kraju, na który by się wyjeżdżający Polak zamienił. Tak bez zastrzeżeń i całkowicie. Żeby sytuację tego kraju chciał dokładnie przenieść do nas, żeby tak, jak tam jest, było u nas. Nie ma takiej możliwości! Polacy chcieliby mieć w swoim kraju trochę z USA, trochę z Francji, trochę z Kanady, trochę z Australii, a nawet trochę z Rosji… Taki konglomerat stworzyć z różnych państw – co się komu podoba. Ale ten wymyślony przez nas kraj – to by już zupełnie stał na głowie i – oczywiście – zbankrutował…

Tak więc mamy kompleks niższości wobec całego świata, ale jesteśmy przekonani, że dokładnie wszyscy o Polsce i Polakach nieustannie myślą. Nikomu nie przyjdzie do głowy, że prezydent USA, albo prezydent Rosji – może położyć się spać, zanim nie pomyśli 30 razy o Polsce przed zaśnięciem. Nie mówiąc już o innych mężach stanu… Prawda jest brutalna: jak w ogóle myślą, to rzadko i żeby poprawić sobie humor, albo poczucie własnej wartości…

 

PS.  Jest to pierwszy, jedyny i ostatni tekst z działu "polityka", jaki popełniłem w całym swoim dziennikarskim żywocie. Proszę zatem o wyrozumiałość, bowiem wszelkie emocje - dosłownie - mnie zabijają.

Marr jr.

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka