Irena Santor
Irena Santor
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
5402
BLOG

Irena Santor /83 l./ - Szokuje... normalnością...

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Kultura Obserwuj notkę 51

W dzieciństwie marzyła o zawodzie biologa, nigdy zaś o karierze estradowej. Był czas, że zastanawiała się nad wyborem drogi duchowej, czyli wstąpieniem... do zakonu. Ukończyła Technikum Szklarskie w Polanicy Zdroju i kto wie, jakby potoczyło się jej życie, gdyby nie przypadek.

-- Od przedszkola śpiewałam w chórze. Już wtedy mówiono, że mam bardzo ładny głos, że szkoda zmarnować talent. Byłam uczennicą szkoły podstawowej, gdy jedna z nauczycielek wysłała mnie na przesłuchanie do poznańskiego dyrygenta Zdzisława Górzyńskiego, późniejszego dyrektora Teatru Wielkiego w stolicy. Wypadłam chyba dobrze, bo wręczył mi list polecający do Tadeusza Sygietyńskiego. Dzięki jego rekomendacji znalazłam się w Państwowym Zespole Pieśni i Tańca MAZOWSZE. Miałam wówczas szesnaście lat – wspomina z sentymentem. Z MAZOWSZEM wylansowała przebój „Ej, przeleciał ptaszek kalinowy lasek” i zwiedziła niemalże całą Europę. W zespole tym poznała również swojego męża, Stanisława Santora, skrzypka i koncertmistrza orkiestry radiowej. I chociaż wiele lat później ich drogi się rozeszły, do końca pozostali ze sobą w wielkiej przyjaźni. (Stanisław Santor zmarł w 1997 roku – przyp. red.).

NIEZAPOMNIANY WALC…

W 1959 roku, po odejściu z zespołu Tadeusza Sygietyńskiego, nagrała dla radia „Trochę wiosny jesienią” oraz „Straciłam twe serce” do filmu „Wrzos”. Krótko występowała w kabaretach „WAGABUNDA”, „U KIERDZIOŁKA” i „KARUZELA WARSZAWSKA”. Przełomowym momentem w jej karierze artystycznej okazał się rok 1961. Zaproszona do udziału w Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Sopot – 61 „wyśpiewała”  I nagrodę za interpretację, Grand Prix dla utworu „Walc Embarras”.

-- Ten walc przyniósł mi szczęście i popularność. Śpiewałam go na pierwszym festiwalu w Sopocie! I zdobyłam nagrodę, czym byłam naprawdę zdumiona i oszołomiona. Nie liczyłam aż na taki sukces…

Niewiele osób wie, że walczyka tego Jerzy Wasowski i Jeremi Przybora napisali dla Kabaretu Starszych Panów i że wcześniej zaśpiewała go Barbara Krafftówna. Jednak dopiero Irena Santor odkryła czystą lirykę i całe piękno kompozycji oraz autentyzm przeżyć w przewrotnym tekście, wzruszającą prawdę o miłości i tęsknocie. W krótkim czasie stała się jedną z najpopularniejszych artystek polskiej estrady. Swoim ciepłym, lirycznym i sopranowym głosem zachwycała publiczność w kraju i zagranicą.

-- Niektórzy myślą, że ukończyłam konserwatorium muzyczne, a ja śpiewu nigdy się nie uczyłam. Mój głos to po prostu dar. Ani go nie szkoliłam, ani nad nim nie pracowałam. Gdy byłam w „Mazowszu” Sygietyński nie pozwalał mi chodzić na lekcje śpiewu. Nazywał mnie „bożydarek”. Techniki estradowego rzemiosła uczyłam się u prof. Wandy Warmińskiej – wyznaje.

Świat wyśpiewany przez Irenę Santor, w którym ludzie są dla siebie życzliwi, kochają się i rozstają, ufają sobie i cierpią, gdzie są dzikie plaże i zaczarowane zaułki, pozbawiony jest kłamstwa, brutalności i zwyczajnej brzydoty. Jej piosenki wprowadzają słuchacza w inny, wyimaginowany świat przeżyć i doznań, w którym wszystko może się zdarzyć, gdzie każda miłość jest pierwsza i gdzie zakochani czekają na maj...

TO NIE BYŁ SEN

Koncertowała w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, Azji i Australii. Szczególnie ukochała ją amerykańska Polonia, która w dowód sympatii i uznania dla jej talentu ofiarowała piosenkarce Złoty Mikrofon Chicago i Złote Klucze miasta Buffalo. Jako jedna z czterech kobiet na świecie została uhonorowana Złotą Odznaką Legionu Kanadyjskiego.

Laureatka wielu festiwali krajowych i zagranicznych. Dość wymienić: I nagroda na festiwalu w Tokio w 1971 roku za interpretację utworu” Może już jutro”, nagrody publiczności na KFPP Opole – 74 („Nalej mi wina”) i Opole – 75 („Idzie na miłość”), Grand Prix na festiwalu Opole – 79. Może się pochwalić również Nagrodą Miasta Stołecznego Warszawy (1970), Nagrodą Artystycznej Polskiej Estrady Prometeusz 94 i Nagrodą Przewodniczącego Komitetu d/s. RiTV (1979). Jej dyskografia to bestselerowe single i Złote Płyty, ponad 20 nagranych albumów i około tysiąc piosenek, setki wylansowanych przebojów...

Śpiewała w filmach: „Przygoda na Mariensztacie”, „Klub kawalerów”, „Gangsterzy i filantropi”, „Przygoda z piosenką”. Dla telewizji zrealizowała kilkanaście recitali, w tym: „Ja jestem twoja, czyli śpiewa Irena Santor”, „Malowanki Polskie”, „Bez Próby” i „Benefis Ireny Santor”. Przez kilka sezonów związana była z warszawskimi teatrami ATENEUM i SYRENA, występując na ich scenie w spektaklach: "Zróbmy coś", „Kram z piosenkami”, „Inne czasy” i „Ćwierć za kominkiem”. Nikt tak pięknie jak Ona nie śpiewa kolęd.

NIE WSZYSTKO PRZEMINIE...

W 1991 roku odebrała w Opolu Grand Prix za wybitne osiągnięcia w sztuce interpretacji i... po 40 latach pracy artystycznej przeszła na twórczą emeryturę. – Dość już miałam podróży i mieszkania w hotelach, życia na walizkach, w ciągłym biegu i pośpiechu. Teraz mam więcej czasu dla siebie. Czytam książki, chodzę do teatru, filharmonii. Muzyka jest moją wielką miłością, więc w domu słucham jej nałogowo.

Jej powrót na estradę w 1995 roku okazał się muzycznym wydarzeniem, a nagrana z tej okazji płyta „Duety” biła wszelkie rekordy popularności. Nic dziwnego. Swoje „odkurzone” przeboje piosenkarka zaśpiewała na dwa głosy. Ona była tym pierwszym, zaś „drugimi głosami” byli między innymi: Kasia Stankiewicz, Paweł Kukiz, Anna Maria Jopek, Magda Umer i Krzysztof Cugowski. Irena Santor po raz kolejny udowodniła, że mimo, iż przepaść między muzyką różnych pokoleń jest w Polsce większa niż gdzie indziej, to jej piosenki, styl i sposób interpretacji są ponadczasowe. - Płyta „Duety” miała na celu przypomnienie moich największych przebojów. Nie chciałam żeby to była po prostu składanka starych piosenek, więc postanowiłam nagrać je raz jeszcze w zmienionych i unowocześnionych wersjach, i z najpopularniejszymi obecnie wykonawcami – mówi.

PÓJDĘ NA STARE MIASTO…

Jest osobą niezwykle pogodną i życzliwą ludziom. Nie ma w sobie nic z gwiazdy. Cztery lata temu opublikowała swoje wspomnienia w książce „Miło wspomnieć”. Społecznie pracuje w Stowarzyszeniu Polskich Artystów i Wykonawców Muzyki Rozrywkowej, walczy o prawa śpiewających kolegów i koleżanek, uczestniczy w pracach Rady Artystycznej Polskich  Nagrań... Gdy jednak zaproponowano jej dyrektorowanie „Mazowszu”, odmówiła. Uważa bowiem, że nie posiada talentu organizacyjnego i na menadżera się nie nadaje.

Odkąd jest na emeryturze, wie, jak smakuje świat. Boi się jednak przemijania i myśl, że już niedługo może jej nie być napawa artystkę strachem i lękiem. – Cieszę się każdą chwilą życia. Już dla samego faktu istnienia warto żyć, ryzykować i dążyć do celu – wyznaje

Wierzy w reinkarnację, horoskopy i wróżby, chociaż... przesądna nie jest. Mieszka w zwyczajnym szarym bloku na jednym z warszawskich osiedli. Nie marzy o willi z basenem na skraju stolicy, ani super-szybkim samochodzie. Ma liczne grono przyjaciół. Zresztą nigdy nie ukrywała, że przyjaźnie są dla niej najważniejsze, cenniejsze od miłości. Co roku wakacje spędza w Zalesiu, kocha zwierzęta, wędrówki po lesie, szum morza i dym z kominka oraz niepowtarzalny urok warszawskiej Starówki.

Pytana o plany na przyszłość odpowiada, że woli ich nie zdradzać. Dlaczego? – Nic nie jest pewne na tym świecie, dopóki się nie stanie – mówi z przekornym uśmiechem. Zapewnia jednak, że jej następny album będzie liryczny i sentymentalny, podobnie jak muzyka, która „gra” w jej romantycznej duszy...

-----------------------------------------------------------------------

Data urodzenia: 9. 12. 1934 r.; miejsce urodzenia: Popowo Bikupskie k/Bydgoszczy; znak zodiaku: Strzelec; nazwisko rodowe: Wiśniewska; pierwsza nagrana piosenka: „Trochę wiosny jesienią”; największe przeboje: „Walc Embarras”, ”Telegram miłości”, ”Maleńki znak”, „Już nie ma dzikich plaż”...

Marek Różycki jr.

Zobacz galerię zdjęć:

Irena Santor
Irena Santor Irena Santor, okładka płyty

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura