Marek Różycki jr Marek Różycki jr
6135
BLOG

Transformacja wartości, czyli hormony mamony

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Społeczeństwo Obserwuj notkę 95

Najpierw za męża miała Leona, / Potem był Helmut, / Teraz Henio... / Bo dziś - / jak trafi się wierna żona - / to wszyscy się z nią żenią! -- Marian Załucki

Według najnowszych badań i sondaży przeprowadzonych przez seksuologów i socjologów (którzy kontynuują badania dr. Michaliny Wisłockiej) - tym razem na reprezentatywnej grupie dziewcząt DO 28 roku życia wynika, że większość z nich  przedkłada stabilizację materialną ze świetnie sytuowanym partnerem (choćby i ponad dwukrotnie starszym) nad szały miłosnych uniesień z mężczyzną,  który budzi wprawdzie gorące uczucia, lecz nie jest w stanie zapewnić komfortów i luksusów. Podobne ankiety na „świeżych” mężatkach dowodzą, że blisko 40 procent z nich wyszło za mąż bez miłości...,  a w wyniku --  KALKULACJI !.. (Sic!)

ZNAMIĘ NOWYCH CZASÓW?...

Chodzi ogólnie o kondycję rodu męskiego, samczego w kontekście poczynań płci odmiennej, gdy panienki trwonią nieoszacowany klejnot swojej płci głównie za mamonę. Nie wiedzą, co to miłość, oddanie się traktują jak interes, stały się powierzchowne i wulgarne. Nawet  nieżyjąca już pani doktor Wisłocka zauważyła, że wśród młodych kobiet zmienia się system wartości - co powoduje wzrost „hormonu mamony”. Jedynym z objawów tej choroby są związki - jak już wspomniałem,  posiłkując się statystyką – z mocno już  starszymi, bogatymi, „biznesmenami”. No cóż, kolejny raz mogę powtórzyć za  Lecem, że ”moralność upada na coraz wygodniejsze posłania”. Oglądany świat pełen jest kłamstwa, wyrachowania i obłudy. Jest to świat, w którym cel i sens istnienia wyznaczają pieniądze, seks i kariera. Uczucia kreuje się tylko na ekranie…

Na ołtarzu biznesu składana jest ofiara z miłości i szczęścia rodzinnego. Te najważniejsze sfery ludzkiego życia okazują się zbyt czasochłonne... A już szczególnie -- "potencjalne potomstwo"; dzieci...!!!   Ludzie biznesu - zarówno mężczyźni, jak i kobiety - coraz częściej uprawiają seks bez miłości  z  l u k s u s o w ą  partnerką czy partnerem.

Sięgnijmy zatem do klasyków. Jeden z bohaterów „Czarodziejskiej  góry” Tomasza Manna, wyznał: „Ach, miłość jest niczym, jeśli nie jest szaleństwem, jeśli nie jest absurdem, zakazanym owocem i przygodą w krainie zła”. Podzielam pogląd, że zakochani niezdolni są w równej mierze do rozumnej oceny sytuacji ekonomicznej (określającej ich późniejszy byt we dwoje), jak i do wydawania sądów etycznych czy moralnych. No cóż, w tym przypadku to właśnie autentyczne, prawdziwe uczucie kształtuje byt  i świadomość.

Tak, ale ”miłość to sprawa idealna, małżeństwo --  realna. Połączenie rzeczy realnej z idealną nigdy nie uchodzi bezkarnie” przestrzegał Goethe, lecz zapewne co innego miał na myśli, niż dzisiejsze miss szukające partii dla swych rączek. Na rozkład jazdy „zakochanych” serc bardzo wielu młodych  panienek, które zachłysnęły się kapitalistyczną wizją dobrobytu-składa się 'kasa', apartament, dacza, rejsy jachtem, wycieczki zagraniczne, konto, luksusowy samochód, gosposia...

Wspominam doktor Michalinę Wisłocką, z którą byłem zaprzyjaźniony,  mówiła ona: „Moim zdaniem, sprawy bytowe, materialne, nie mają wpływu na  P R A W D Z I W Ą  miłość, a jeżeli już, to niewielki. One co najwyżej stają się sprawdzianem i weryfikatorem  uczuć.” Wszystkie czasy sprzyjają miłości. Kochać się można i pod namiotem... Ale dzisiaj z niepokojem obserwuję  nabożną cześć oddawaną Złotemu Cielcowi. „Zakochani” coraz częściej pozostają do siebie bardziej w stosunku ekonomicznym niż lirycznym...

Tylko ludzie o wielkich zaletach Serca mają przyjaciół i potrafią kochać. Ale jest to gatunek na wymarciu, niestety. Natomiast rośnie nam liczba tych bardzo zmaterializowanych, którzy z wypiekami na twarzy oglądają „Koło Fortuny”. Nie daj Bóg przy takim partnerze życiowym znaleźć się pod tym  kołem, bo oni są tylko na dobre,  na wygraną – nigdy na złe, nigdy na złą passę towarzysza życia. Oni/e chcą BYĆ tylko poprzez MIEĆ.

Zrozumiałem -- niedawno wyznał mi przyjaciel -- że dla kobiet kiepsko zarabiający mąż ,to proza, obowiązek, przymus. Bogaty kochanek -- ot co! To sama miłość, instynkt, wdzięk życia, opromieniony tęczą chwili pragnienia; a jeśli się dobrze zagra -- to „miłość” nie skażona żadnym kompromisem, żadną rachubą... To wieczność żądzy życia, przeciwstawiona zwycięsko małym porządkom świata...

Nucąc sobie „Już kąpiesz się nie dla mnie”, szedłem Nowym Światem (bardzo nowym) i myślałem o tym, jak się pomyliłem. Oj, jak strasznie się pomyliłem. Myślałem kiedyś, że do małżeństwa potrzebne jest uczucie i różnica płci. A tu w teatrze miłosnych potyczek: dekoracje, rekwizyty... Młode, rozkwitające duszyczki szantażują swych wybrańców i zabraniają obrywać płatki bławatka na kocha, lubi, szanuje -- jeno na papierowe asygnaty,  obligacje i luksusowe desygnaty. Biedni są nowobogaccy, którzy załapali się na układ szmalu ,”sukcesu” ,tudzież sukcesji….  Oj, jak biedni. Reżyserują bowiem noce bez czułości...

Już Anatol France mawiał: „Trzeba żałować bogaczy: dostatki ich otaczają, ale oni nie czują ich w sobie; w wewnętrznej swej istocie są biedni, obdarci. Opłakana jest nędza ludzi bogatych”. Nie, nie dorabiam ideologii. Po prostu głosuję za dobrem naturalnym; za prawdziwą miłością wolną od podatku, vat-u, pit-u pit-u... i cła...

„Uczucie jest to jedyna dziedzina naszego życia, w której każdy może być miliarderem – przypominała Babcia Michalina. -- Uczucie „produkuje się” samemu z własnych wewnętrznych materiałów, na użytek wspólny i nic nie powinno przeszkadzać, by ktoś kochał się, ile tylko dusza zapragnie!”

Ponieważ Szekspir jest terenem łowów dla umysłów, które utraciły równowagę – sięgam do źródła. Według określenia Rozalindy z „Jak wam się podoba” – oznakami zakochanego są: „policzki zapadłe, oczy sino podkrążone, umysł otępiały, broda zmierzwiona, podwiązki rozluźnione, czapka zbakierowana, nie zasznurowane trzewiki i niedbała rozpacz w całym zachowaniu się”. (Sic!)

Właśnie spotkałem znajomą twarz -- dawne echo miłości -- która ostatnio jest (wciąż ostatnio jest...), jak to określa, 'strasznie zakochana'... Była świeżo od fryzjera i kosmetyczki a ponieważ wybierała się na masaż i solarium nie zdążyłem zamienić z nią wiele słów (i tak zawsze na tej zamianie traciłem...). W futrze z norek, obwieszona złotymi precjozami, właśnie otwierała drzwiczki luksusowego samochodu. Dowiedziałem się tylko, że jej ukochany (sponsor?...)  mieszka za granicą,  ma biznes, a także żonę, dzieci i wnuki. Ale co w tym dziwnego! Ona odrzuca model rodziny, jaki znamy od lat;  nie chce dzieci, chce 'ocierać się o luksus'...

-- Żyje się raz! -- odrzekła mi. -- Trzeba z życia korzystać i hulać na całego. Cnotą niczego się nie zdziała. Ludzie cnotliwi podobni są do śpiących panienek! -- Zatrzasnęła drzwiczki sportowej limuzyny i już jej nie było. Charakter tej postaci zawierał się nie tylko w rysach uciśnionej niewinności na twarzy, ale i w jej rękach sprytnych, kolanach obłudnych, łokciach samolubnych i ramionach aroganckich. Była przykładem koniunkturalnego mitotwórstwa na swój temat.

Okazuje się, że – jak mawiał Remarque -- wyobraźnia potrzebuje tylko kilku gwoździ, by na nich porozwieszać swoje welony. A czy te gwoździe są złote, blaszane, czy zardzewiałe, to nie gra żadnej roli. Wiesza, gdziekolwiek się da. Ciernie czy róże, z chwilą kiedy osłoni je welon utkany z promieni księżyca i perłowych lśnień, stają się bajką z tysiąca i jednej nocy.

Najlepszy sposób, aby utracić kobietę, to pokazać jej życie, na jakie można się zdobyć zaledwie w ciągu paru dni. Będzie się starała utrzymać je -- ale z kim innym, kto potrafi jej to dać to na dłużej…

Taak, poetyzując miłość – zakładamy z góry istnienie u tych, których kochamy, zalet, jakich oni częstokroć nie posiadają, a to stanowi dla nas źródło pomyłek i cierpień. A życie – pomyślałem - nie jest obowiązane dawać nam to, czego oczekujemy, pragniemy. Bierzmy więc to, co nam daje i bądźmy wdzięczni, że nie jest jeszcze gorzej...!

Wiesz -- wyznałem przyjacielowi -- moja była dziewczyna oświadczyła mi:   „Nigdy nie ceniłam tego co robisz”.

Odpowiedziałem jej: „A więc przed tobą, drogie dziecko, są jeszcze możliwości, których ja nie mam...”.

      -- I co się z nią stało? – spytał przyjaciel.

     -- Wybiła się na niezależność bez samorządności... ;))

PODOBNO MIŁOŚĆ POBUDZA DO MYŚLENIA,  A O TO PRZECIEŻ NAM  CHODZI...

Znajomy zapytał młodą żonę: -- Kochanie, gdybym stracił pracę i wszystkie oszczędności, to czy nadal byś  mnie kochała?

Odpowiedziała bez zastanowienia:

-- Oczywiście Skarbie, że bym Cię kochała.  Tęskniłabym, ale kochała… ;))

Marr jr.

Zobacz galerię zdjęć:

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo