Marek Różycki jr Marek Różycki jr
2254
BLOG

Od słowa do paplaniny, czyli globalizm światowego zidiocenia

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Popkultura Obserwuj temat Obserwuj notkę 129
Słowo wyparte zostało przez 'paplaninę', bełkot. I choć nośniki zapisów przekazów weszły już w erę kosmiczną, wartość tych przekazów mocno zubożała, uległa spłyceniu, trywializacji. W miejsce dyskusji o przeczytanej książce, obejrzanym spektaklu pojawiły się "głębsze inaczej" [od 'inteligentnych inaczej'...] rozmowy biznesowe, czasem - polityczne, głównie zaś - o statusie materialnym, majątkowym a plotka na przemian z pogłoską -- stała się głównym nośnikiem informacji.

Słowo choruje na przypadek debetu – bełkotu pustosłowia. Świat doszedł był do maestrii w tworzeniu PRECYZYJNEGO BEŁKOTU! Wszelkie 'puszenie słów' - rodzi jeno frazes, którego akuszerką jest ignorancja (zarówno piszącego, mówiącego, jak i czytelnika, słuchacza).  Na początku było słowo, co na końcu? Nie wiemy, co nastąpi, w co Słowo się przekształci, ale z pewnością będzie to jeno jego mierny ersatz. Słowo nieuchronnie traci swoją bezpieczną a i dominującą pozycję.

Przyszło nam żyć lub wegetować w zgubnej dla zdrowia psychicznego oraz kondycji szarych komórek -- epoce, w której dominuje atmosfera szumu informacyjnego, jazgotu komunikatów, kolokwializacji i trywializacji języka, który także się 'globalizuje', dehumanizuje.  Język staje się agresją, język kłamie, język obraża, język mami, język pieści,  język rani, język zabija - także język.  Na domiar złego  b e z d u s z n o ś ć   języka wciąż rośnie anektując -- dorzecznie dotąd -- obszary desygnatów. Słowo się trywializuje. Słowo wyzbyte 'duchowej', intelektualnej, estetycznej 'nadwyżki' [literacka obróbka, oszlifowanie, docena, wartościowanie itd.] kondycję ma słabą, chciałoby się rzec, jeno biologiczną bez przynależnej świadomości. SŁOWO skarlało, scherlało i może być jeno wytrychem, ale już nie kluczem do człowieka [z wszelkimi tego konsekwencjami dla przekazów i zapisów]. A  przecież  „Słowo to pojemnik” – mówią autorzy głośnej książki o metaforze i podpierają swój sąd takimi przykładami, jak: „To były puste słowa, pozbawione treści”, „Trzeba te słowa napełnić konkretną treścią”... (Sic!)

Słowo dostało zadyszki; straciło swą 'kaloryczność', mięsistość,  głębię, nasycenie,  asocjacyjność, 'kontekstowość', także -- jakość [pojemność] sentencjonalną, esencjonalną archetypów, kodów i znaczeń w mocno odchudzonych, w przeraźliwie uproszczonych, spłaszczonych przekazach i jakże - zważywszy na zaprzeszłą 'erę świetności' -- ułomnych, skarlałych zapisach.

Gęste w znaczenia, metafory, symbole treści z wysokiej półki wpajane nam były nie tak dawno niejako dożylnie, bowiem massmedia spełniały tę tak ważną funkcję, ba, misję, nawet pomimo obowiązującej cenzury, zgodnie z mało znanym powiedzeniem wybitnego poety, a mego mentora i Przyjaciela, Tadeusza Nowaka, że „prawdziwe przekazy ukryte są pomiędzy Słowami ze znakiem jakości.”

 

Ponownie nabrały aktualności słowa Fortynbrasa ze słynnego trenu, a Szekspir udowodnił po raz n-ty na czym polega Geniusz Uniwersalnych ponadczasowych przekazów, jakże często traktowanych jeno jako stereotyp:  „Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach / a ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą książę – ten zamykający utwór dystych stanowi aluzję do słynnej odpowiedzi Hamleta na pytanie Poloniusza: -- Co czytasz, książę? – Słowa, słowa, słowa (akt III, sc. 2). Formułę Hamleta należy rozumieć jako wyraz lekceważenia dla znaczenia słów (zasugerowanego przez powtórzenia). Fortynbras wyraża swoją opinię na temat bezwartościowości słów, stawiając znak równości między wodą a słowami, które w sumie przywodzą na myśl „słowotok”...

Bronimy się jeszcze na wysepkach ostatnich Robinsonów przed zalewem Pustych Kalorii zapisów i przekazów natury ‘celebryckiej’, przed komercyjnymi zapisami, przekazami kiczu, jako dominującej ‘sztuki szczęścia’, jakże płytkiego, 'śmieciowego' szczęścia fantasmagorycznej, ‘narkotycznej’ jeno ułudy, pozbawionej wartości...! 

                                                                                        *  *  *  *  *  *                                                             
Świat cały w smartfonie... Degradacja mózgu na obszarze dwóch półkul - globu.  Globalizacja obojętności; globalizacja trywialności; globalizacja schamienia rozsianego; globalizacja głupoty, która zabrała się za myślenie, globalizacja buty, arogancji, abnegacji; globalizacja konsumpcjonizmu; globalizacja -- jakże powierzchownych -- ocen, sądów, uproszczeń i... wyroków; globalizacja miałkich intelektualnie "ekspertów" wytrzepywanych z rękawa na doraźne i przykrojone na akuratną miarę -- potrzeby władzy wszelakiej tworzącej ów globalizm światowego zidiocenia...

GARŚĆ SŁÓW O SŁOWIE:

 

- Słowo – najpiękniejsza szata myśli i… okrutne narzędzie tortur.

Edward Lipiński

 

- Słowa to kontury myśli, które z rzadka są w pełni wyrażalne.

Stefan Kisielewski

 

- Słowo w zamyśle -  jest twoim sługą, wypuszczone z ust jest twoim panem.

Konfucjusz

 

- Bywa słowo pierwej celem niźli środkiem.

Cyprian Kamil Norwid

 

- Waż każde słowo jak kamień w ręce, którym ugodzić masz w piersi słuchacza.

Leopold Staff

 

- Łatwo liczyć się ze słowami, gdy inni za nie płacą.

Sławian Trocki

 

- O, słowa, jakie zbrodnie popełnia się w imię wasze!

Eugene  Ionesko

 

- Słowami można doprowadzić świat do absurdu, jeśli wypowiadane są bez odpowiedzialności za nie.

Marr jr.

 

 

DO PROSTEGO CZŁOWIEKA -- Juliana Tuwima zawsze aktualne Słowa

 

Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy "do ludności", "do żołnierzy"
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić "historyczną racją",
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę - bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab - kwiatami
Obrzucać zacznie "żołnierzyków". –


- O, przyjacielu nieuczony,

Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.

Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
"Bujać -- to my, panowie szlachta!"



CHUDY OBROK FAKTÓW

 

mam zawsze na względzie że myśl-wcześniak

na równi z poronionym pomysłem

i refleksją niedorozwiniętą

kondycję ma cherlawą

żywot krótki

egzystencję ledwie biologiczną

bez przynależnej świadomości

 

ale nie zawierzają myślom moim

szukają znaku jakości

na rentę by iść

rozedma płuc się wdała

od dmuchania na zimne

choroba zawodowa

 

drzewiej inaczej bywało

nobilitowała przepuklina

od poruszania i dźwigania gatunkowych tematów

jakkolwiek by było

stany chorobowe w człowieku

mają ciąg w górę

tylko patrzeć wstrząśnienia mózgu

od walenia łbem w mur obojętności

 

kamień na kamieniu pozostanie

bo i zaprawa nie byle jaka

lepiszcze tombakowego złota ułudy

niekompetencji, ignorancji,

chciejstwa lekceważenia,

arogancji z dodatkiem krwi cielęcej

i baranów ofiarnych

na zdrowie murom dorzucają

- a jakże – serca jaj kukułczych

 

a mury sprytne są na rysach rozpasanych

budowane strzelistością

utopione w błękicie

podbijają oko opatrzności

w którym wiecha jak paproch

do płaczu pobudza

 

zapadam w sen o potędze

erotyczny sen

kochanka małych liter

i prostych słów nieorężnych

 

Marr jr.


Miało być: "Aby słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami...". Gdy tymczasem: "Słowo ciała dało..." i nienawistną wrogością odreagowało; szkalowaniem, plugawieniem, kalumniami wraz z plotami, pomówieniami... Dlatego 'ludzie' bez daru empatii -- nie znajdą u mnie względów, ni sympatii...


Czyżby faktycznie najpłodniejsza okazała się samotność?! Tylko ona bowiem  zmienia tryb życia na przypuszczający. I jest nadzieja -- bo jakżeby bez niej - że każdy odnajdzie swoją Twarz Prawdy. Chyba, że okaże się słaby i podatny na szerzące się kierunki (podaję za Witkiewiczem, ku przestrodze) :

 

neo-pseudo-kretynizm, filutyzm, na-dudka-wystrychizm, neo-naciągizm, małpizm, papugizm, neo-kabotynizm, fałszyzm, solipsoderyzm, mistyficyzm, nabieryzm, fikto-bydlęcyzm, oszukizm, kretynizm,  neo-humbugizm, krętacyzm, udawaizm, błaźnizm, nieszczeryzm,   w-pole-wprowadzizm, z-mańki-zażywizm, przecheryzm, łgizm, łgarstwizm, brać-na-kawalizm, wmówizm, co-ślina-do-gęby-przyniesizm, zawraco-głowizm, zawraco-gitaryzm, zawraco-kontrafałdyzm, omamizm, kręcizm i krętacyzm...

 

P.S. CAŁUJĘ MISTRZA W TALENT...!

 

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura