Jan Himilsbach. Fot. Marr jr.
Jan Himilsbach. Fot. Marr jr.
Marek Różycki jr Marek Różycki jr
585
BLOG

Wielu ma pamięć psa - ona jest dobra i okrutnie zła

Marek Różycki jr Marek Różycki jr Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

... ale ja się nigdy nie 'odgryzam'...!

Pamiętam do dziś dnia, jak na III roku studiów pogryzł mnie i to w twarz - owczarek alzacki koleżanki. Schyliłem się, żeby go pogłaskać... A on wykorzystał ten moment... Może poczuł się zazdrosny, że zajmę jego miejsce... u boku swej pani... Chwycił otwartą paszczą moją twarz i przeorał zębami. Pomimo szoku, natychmiast - przytrzymując na twarzy cały zwój waty - pojechaliśmy taksówką 'na pogotowie', na Hożą. Tam zaś lekarz dyżurny, który był lekko na bańce, bardzo długo biedził się z szyciem poszarpanego nosa, policzka i wargi...

Tak pokancerowany i 'pocerowany' z nie zdjętymi jeszcze szwami -- natknąłem się na Janka Himilsbacha w tak zwanej "dolnej knajpce" kawiarni 'Harenda', która mieściła się opodal Uniwerku.

Janek spojrzał na mnie, wysłuchał i natychmiast odpalił: -- A ODGRYZŁEŚ SIĘ CHOCIAŻ...!!!

Zaniemówiłem, a później starałem się powstrzymać śmiech, by szwy nie popękały.... Mam pamięć psa - ona jest dobra i okrutnie zła, ale ja...  Mam pamięć psa - ona jest dobra i okrutnie zła, ale ja...

I to zdarzenie stało się mottem i metaforą mojego całego życia...

Okazało się z czasem, że wielu jest podobnych do mnie, takich 'nieodgryzających się'...Zwyczajnie, takie odreagowywanie na napaść, nie licowało z ich charakterem, zachowaniem, kindersztubą.  Część ludzi odczytywała to za 'słabość'... A ja wyobrażałem sobie, jak... gryzę się z psem. Wywoływało to u mnie niesłychany wręcz  dystans do spraw,  wesołość, ba, wręcz salwy śmiechu...  Może właśnie dlatego - zawsze i w każde sytuacji - uwielbiałem wręcz 'stańczykowanie na kontrze do...'.  :)


Anna Miszalska-Gąsienica : Decyzja o nieodgryzaniu jest konsekwencją świadomości siebie, swej osobności, oddzielenia i odpowiedzialności za swoje poczynania. Szacunku do siebie, od którego "zaczyna się" uznanie wolności innych, także - wolności czynienia rzeczy, które są nam nie w smak, są z naszą wizją szczęścia sprzeczne. Jeśli jest odruchem - poddaje się rządom przypadku. Jeśli staje się nawykiem - jest postawą medytacyjną, w oddaleniu duchowym. Czyż może być trwalsza zbroja od ciszy wewnętrznej, pokoju ducha ?!


P.S.

A i ta obserwacja - résumé  światoodczucia Janka Himilsbacha - sprawdziła się z moim życiu co do joty...:

      -- Wszyscy jesteśmy aktorami, a każdy z nas ma w życiu przeznaczoną swoją rolę epizodyczną. Daj Boże! zagrać ją dobrze każdemu…!  Oczywiście, w każdym środowisku są nieudacznicy, outsiderzy. Niektórym ludziom po prostu zwisa… Ale bywa też tak, że czują się totalnie bezsilni! Mam wrażenie, że każdy chciałby być wolnym 'niebieskim ptakiem', tylko niewielu na to stać. Wolność to ogromny luksus. Człowiek robi to, co chce do czasu, gdy zjawi się jakiś inny z pałą i pokaże mu jego miejsce na tej ziemi, w szeregu, przywróci do „równowagi” w każdym systemie… Tak więc można  b y ć - tak naprawdę - tylko w chwilach wolnych od życia…

Marr jr.

Życie duże i małe         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości